eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › [CROSS] Szansa na odzyskanie długu, czy już tylko robienie smrodu?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 1

  • 1. Data: 2008-06-27 22:36:14
    Temat: [CROSS] Szansa na odzyskanie długu, czy już tylko robienie smrodu?
    Od: "SebaeL" <s...@p...onet.pl>

    Przepraszam za crossposta, ale chciałem napiętnować swoje frajerstwo i
    miękką dupę, zrobionego za moje pieniądze tirowca i jego żonę.

    Parę lat temu, zanim jeszcze przeprowadziliśmy się z moją lepszą połową do
    własnej nory, wynajmowaliśmy mieszkanie w niskim bloku z wielkiej płyty.
    Pewnego pięknego dnia do drzwi zapukał niewinnie wyglądający chłopczyk z
    karteczką w dłoni, na której spracowane ręce jego mamusi kasjerki napisały
    prośbę o kilkudniową pożyczkę dwudziestu złotych na chleb. Tej prośbie stało
    się zadość.
    Nie będę opisywał, jak to zadzierzgnęły się więzi wielkiej przyjaźni. W
    każdym razie wzruszony opowieściami o ciężkiej sytuacji kierowcy w firmie
    XXXX robiącego za wyrobasa i tyrającego na tego sku...yna właściciela za
    nędzne 1100 na rękę postanowiłem w miarę możliwości im pomóc, zlecając różne
    prace - czy to przy wykończeniu biura, czy to przy montażu reklam, etc.
    Marzeniem kolesia było "pójść na TIRy, co znaczyło zostać kierowcą ryczącego
    kilkuosiowego potwora. Miał się wtedy odmienić ich los - zamiast nędznego
    tysiaka facet miał zarabiać 2 ~ 3 razy więcej. Więc wyszedlem z inicjatywą i
    zaproponowałem sierotce (opowiadał, jak to płacząc nad grobem swojego taty,
    dziękował Bogu i JPII że spotkał na swojej drodze sąsiadów - przyjaciół)
    pożyczkę w wysokości dwóch tysięcy złotych, przeznaczoną na zrobienie prawa
    jazdy na ciężarówkę z naczepą. Warunkiem była spłata całości w 10 miesięcy,
    w ratach po 200 złotych, od momentu, gdy nowo upieczony kierowca podejmie
    pracę w jakiejś firmie transportowej. Pieniążki przekazałem z rączki do
    rączki, bez podpisywania jakichkolwiek papierów i świadków.
    No i stało się ;) Sąsiad zrobił kurs, za drugim podejściem zdał egzamin,
    zwolnił się ze starej firmy i zaczął jeździć po Europie. Niestety wtedy też
    odebraliśmy mieszkanie i przeprowadziliśmy się na drugi koniec Krakowa. Nie
    będę opisywał detali, w każdym razie zacząłem odliczać dni do pierwszej
    spłaty raty pożyczki. No i jak to często bywa, zaczęły się schody: żona się
    zwolniła z pracy, no bo żona TIRowca nie będzie tyrać na kasie w
    hipermarkecie. Za to zaczęła - od czasu do czasu - zwiedzać z mężem Europę.
    "Zaczniemy spłacać, jak tylko Renia znajdzie lepszą pracę" I tak dalej, i
    tym podobnie ;) Więc na razie zajęty ważniejszymi sprawami dałem im nieco
    luzu. Po dwóch latach - w kwietniu 2007 roku - delikatnie pozwoliłem sobie
    przypomnieć im o zobowiązaniu. Oczywiście zaczęły się pojawiać kolejne
    niedotrzymywane terminy. Historie typu "byliśmy umówieni na 10-tego, nie
    było cię - dzisiaj jest 12-sty, nie ma już pieniędzy, przyjedź za miesiąc".
    Żeby nie było: przed klatką stanął paroletni szrocik.
    Niestety nie mam niczego na papierze. Telefon którego używam nie zapisuje
    wysłanych esemesów - mam tylko esemesy odebrane - w dodatku wysyłane z
    internetowej bramki esemes ale powiązanej z ich numerem. Pozwolę je sobie
    zacytować:

    >>>>
    Cześć Seba kase zaczniemy oddawać ci każdego 10 od stycznia 300 zł maximum
    "w tym miesiącu nie ma takiej możliwości,,, zapraszam 10 stycznia

    Człowieku ja ci nic nie dam, zwłaszcza że mam na kogo wydawać kasę
    zwłaszcza że bede miała dzidziusia. jak bede miała cośto na pewno bedziesz
    wiedział. A pozatym nie pisz do mnie. Wszystko poszło się rąbać i jestem
    spłukana

    Słuchaj nie interesuje mnie co masz gdzie i kiedy, odwal się raz na zawsze.
    I ty mowisz o pomocy, tyle ile naobiecywałeś. Daj sobie spokój.

    Ja mam wydatki i nie zarabiam kokosów. Teraz miałam jeszcze komunie. Myślisz
    że sram pieniędzmi. Jak będę miała to dam znać. Narazie.....

    Nie to że nie mamy ci oddaćale teraz mieliśmy komunie i jesteśmy spłokani a
    to ty urwałeś kontakt a nie myi jeżeli masz troszke ambicji to nie bedziesz
    pisał do cieżarnej a tak pozatym to w tym roku bedziesz miał kasę na którą
    nie masz potwierdzenia! Przyjedź sobie 15 czerwca po 200 zł*

    *Esemes po tym gdy zagrałem vabanque i napisałem, że im odpuszczam, bo mają
    sobie szykować pieniądze na adwokata. Szły tylko esemesy, bo nie odbierali
    telefonów: mężuś nie odpisywał nawet na szorty, bo zawsze był za granicą ;)
    >>>>

    W związku z tym - jako frajer - mam pytania:
    - czy z jedynym dowodem w postaci wyżej cytowanych esemesów - mam możliwość
    odzyskać te 2000 zyli?
    - jeżeli nie (czego jestem niemal pewien), czy jestem w stanie założyć im
    sprawę tak, żeby ich to finansowo bolało?
    - a jeśli punkt 1 i 2 nie zadziałają - czy mam jakiś sposób, żeby uprzykrzyć
    im życie?

    Zakładam że tyle, ile im pożyczyłem, jestem w stanie wydać na kurs
    uświadamiający dla kierowcy TIRa i jego żony. Oczywiście nie mam zamiaru
    nikogo bić, zakopywać w lesie, czy strzelać w kolana. Wystarczy, że tyle
    może mnie kosztować sprawa w sądzie albo "wpisowe" do firmy windykacyjnej.


    SebaeL
    --
    http://www.expostand.pl
    http://studiobordo.pl

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1