eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › zagmatwana sytuacja nieruchomosci
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 1

  • 1. Data: 2005-06-09 04:40:52
    Temat: zagmatwana sytuacja nieruchomosci
    Od: s...@t...pl (***shambleau***)

    witam - i bardzo prosze o pomoc w miare waszych niemalych
    intelektualnych mozliwosci. z gory przepraszam za rozwleklosc
    posta, ale chce to dokladnie opisac, zeby sytuacja byla w miare
    jasna.

    jestem pelnomocnikiem ojca, wspolwlasciciela polowy nieruchomosci.
    nieruchomosc te kupili moi dziadkowie 50 lat temu na spolke z jedna
    osoba, ktora w ciagu ostatnich 15 lat, poniewaz mieszkala na
    miejscu, przesiedlila tam wiekszosc swojej rodziny, darowujac im
    lub sprzedajac (w ksiedze wieczystej jest zapis: umowa zamiany)
    mieszkania. nikt z mojej rodziny nigdy tam nie mieszkal, poniewaz
    wszelkie proby przejecia jakiegokolwiek pomieszczenia byly
    blokowane (klodki, opieczetowanie itp). dziadek zmarl w latach
    70, z babcia nie mozna sie bylo pozorumiec w tej sprawie przez
    wiele lat, potem babcia tez umarla i spadek przeszedl na ojca
    (jedynego syna), ale w tym czasie chorowala jego zona a moja
    mama i tez nie wykonywal zadnych dzialan, bo byl zalamany.
    po smierci mamy jeszcze 10 lat nic sie nie dzialo, az w koncu
    dwa lata temu zaczelismy dzialac.

    okazalo sie, ze jest juz 5 wspolwlascicieli, zajmujacych wieksze
    lub mniejsze powierzchnie w zaleznosci od udzialow. dwaj z nich
    zajmuja dodatkowo dwa lokale uslugowe (ponad swoj udzial). inny -
    zostawil mieszkanie corce i wyjechal za granice, a tez ma za duzo.
    jeszcze inni maja za malo - teoretycznie o te kawalki, ktore zajmuje
    jako nadudzial reszta wspoludzialowcow. poniewaz teoretycznie
    (domyslnie) uznalismy, ze w takim razie reszta lokatorska nalezy do
    mojego ojca (brak podzialu fizycznego, na ktory nie chcieli wyrazic
    zgody). postanowilismy, po przeprowadzeniu spadku, sprzedac te
    udzialy, bo nikt z nas tam nie zamierza mieszkac, a na podzial
    fizyczny nie bylo szans. dodam jeszcze, bo to wazne, ze podatek
    spadkowy wykonczyl nas finansowo, a wiemy, ze dochodzenie swoich
    praw ciagnie sie latami i zarabiaja na tym wylacznie prawnicy.
    (nie mamy o to zalu, ale zauwazamy, ze skutecznosc bywa zerowa).

    oddalam sprawe do posrednika. jeden potrzymal to przez pol
    roku, i nic nie zrobil. dopiero w ostatnich miesiacach cos sie
    ruszylo i znalezli zainteresowani, ale gdy juz prawie dochodzilo
    do finalizacji, nagle zainteresowani rozplywali sie w powietrzu.
    przypadkiem dowiedzialam sie, dlaczego. otoz osoby mieszkajace
    tam i zajmujace mniejsza powierzchnie w stosunku do swoich
    udzialow, powiedzialy, ze wyraza zgode na podzial fizyczny
    ale pod warunkiem ze ktos im zaplaci (tu podano kwote ktora
    jest rownowartoscia takiego mieszkania jakie zajmuja, ale
    pustego).

    moje pytanie, a wlasciwie kilka pytan.

    - czy maja prawo zadac czegos takiego?

    - czy wspolwlasciciele moga sprzedac zajmowane przez siebie
    mieszkanie jesli nie ma podzialu fizycznego nieruchomosci, czy
    tylko udzialy wchodza w gre? a jesli moga, to czy wspolwlasciciel
    (w koncu posiada 50 procent) moze oprotestowac te sprzedaz?
    lub, czy moze jakos jej przeciwdzialac?

    - jest jedno mieszkanie wolne po smierci lokatorki. w jaki sposob
    je zajac, przejac, itp, zeby nie robic tego na sile, tylko zajac jako
    swoje (jeszcze raz przypominam, ze ojciec nie zajmuje tam niczego,
    a wszyscy inni juz dawno mieszkaja). lub tez, jesli zostanie zajete
    na sile, czy mozna to zakwestionowac jedynie w sądzie?

    - jak wyegzekwowac rozliczenie nieruchomosci (to cala osobna
    sprawa) od kogos, kto zajmowal sie tym przez wiele lat, a oddajac
    dokumenty obiektu nie przekazal pieniedzy pobieranych) - oddalam
    sprawe do prokuratury, ale nic sie nie dzieje. jak zmusic prokurature
    do dzialania?

    - i najwazniejsze: czy istnieje mozliwosc zlozenia sprawy w sądzie
    ale z jakims odroczeniem platnosci, czesciowym umorzeniem itp -
    zeby sprawa ruszyla choc troche z miejsca?

    Generalnie: wspolwlasciciele przez pol wieku robili, co im sie
    podobalo, nie informujac nikogo z mojej rodziny o zadnych swoich
    posunieciach, nie wykazywali tez pozytkow, a teraz blokuja proby
    sprzedazy. co mozemy z tym zrobic oficjalnie (przez sąd) oraz
    nieoficjalnie, dzialajac przez zarzadce nieruchomosci? Jednak
    najbardziej zalezy nam na sprzedazy, zeby pozbyc sie klopotu.
    Obiekt jest w bardzo atrakcyjnym miejscu i sam jest bardzo
    atrakcyjny, tylko ma zbyt wielu wspolwlascicieli. Nasza polowa
    jest bez zadnych zobowiazan, tzn. nie ma do spadku zadnych
    dodatkowych osob, tylko ojciec, potem ja itd.

    Przepraszam za ogromny post, ktory i tak nie wyczerpal
    tematu. Jesli ktos moglby nam cos doradzic, bylabym wdzieczna.
    Rozmawialam z kilkoma prawnikami, ale kazdy z nich mowil ze
    sprawa nadaje sie do sądu i bedzie to trwalo dlugo, a koszty
    beda znaczne. oczywiscie jesli znajdziemy fundusze, zrobimy
    to - ale teraz probujemy jeszcze ze sprzedaza, ktora ciagle,
    jak pisalam, siada - z uwagi na te utrudnienia.

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1