tak się zdarzyło, że na długi weekend przejechałem z Wrocławia nad morze i z
powrotem. Niby nic ale na całej trasie nie spotkałem żadnego oznakowanego
patrolu, mimo że w tv pokazywali żekomą akcję policji. Z jednej strony
dobrze ale z drugiej .... i tu sęk. Wyprzedzając Żuka na ogonie pojawił mi
się szybki samochód trąbiący i świecący standardowymi białymi światłami.
Zdarza się, fakt tyle, że póżniej kierowca tego samochodu wspaniałomyślnie
zajechał mi drogę kontrolnie raz zahamował po czym dał porządnie po
hamulcach pokazując swoją "wyższość". Co by było gdyby doporowadził do
stłuczki? Miał ktoś podobny wypadek? Co prawda narzeczona zadzoniła na
policję ale tam się dowiedziała, że nie ma żadnej specjalnej akcji
policyjnej z okazji powrotów po weekendzie. Nie wiem dobrze czy źle ale nie
podaliśmy swoich danych, nie dość, że ten przykry incydent to potem jeszcze
bieganie po komisariatach itd.

A tak przy okazji jakie ma uprawnienia straż graniczna do kontroli? Bo omało
co nie zatrzymali by mnie? (znalazł się "szybszy" chętny).





Stryket