Swego czasu przewinal się w mediach artykul, jak to w Gdansku oskarzono kilku
gosci, którzy wynajeli mieszkanie i zalozyli w nim telefon, rownoczesnie
zakladajac w drugim mieszkaniu linie audiotele i oczywiście z drugiego telefonu
zadzwonili na ta linie i nie odkladali sluchawki przez caly miesiac.
Jak obliczylem, nabilo to na liczniku około miliona zl, z tego, po odpaleniu
dzialki przez tepse musiala ona zaplacic wlascicielom linii audiotele około 600
000. Oczywiście wlasciciele telefonu, który dzwonil nie zaplacili ani grosza.
Chciałbym zapytac, czy jeśli wlasciciel linii audiotele i wlasciciel telefonu
dzwoniacego to dwie rozne osoby i nie da się udowodnic ich zwiazku (zmowy), czy
TP S.A. musi zaplacic bezwzglednie wlascicielowi linii audiotele a zostaje jej
tylko dochodzenie swych naleznosci od osoby dzwoniacej?
Nie wiem, o co dokladnie byli oskarzeni ci goscie, ale z determinacji operatora
wnioskuje, ze musialo ich to zabolec (czyt. zaplacili wlascicielom linii
audiotele), skoro zlozyli sprawe do sadu.
Chciałbym tez zapytac, co się stalo z tymi osobami, ale jeśli cena za zysk 600
000 jest kilka lat w wiezieniu (nie wiem dokladnie, ale mysle ze gora 10, za
dobre sprawowanie 5, a może to i”znikoma szkodliwosc spoleczna”?) to czy
nie
znajda się nasladowcy??.
Jakos o tej sprawie ucichlo, czyzby to był bardzo grozny (czyt. kosztowny)
precedens dla telekomunikacji??



--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl