W wiadomości news:er5f1b$ma6$1@nemesis.news.tpi.pl grzech
<s...@p...onet.pl> pisze:

>> OK. Ale dlaczego w takim razie jak członek mojej rodziny jesienią
>> ubiegłego roku wpadł w lekki poślizg na błocie naniesionym z polnej
>> drogi na jezdnię i przytarł trochę auto innego użytkownika, to nie
>> szukano zanieczyszczacza (a widać było wyraźnie, że jakiś tępy
>> chłopek wyjechał sobie po prostu czymś upaskudzonym z pola na drogę),
>> tylko stwierdzono jego winę na kretyńskiej podstawie "niedostosowania
>> prędkości do warunków jazdy"?
> A weź go ustal. Ciekawe jak.
A cóż to kierowcę obchodzi? To zmartwienie służb ścigających sprawców
wykroczeń.

> Szkolny przykład w czasie nauki jazdy samochodem, to zachowanie sie w
> sytuacji gdy jest błoto lub śnieg na drodze. Członek Twojej rodziny
> popełnił szkolny błąd.
Doprawdy?
Ktoś to błoto tam naniósł i drogę nim zanieczyścił, a zatem to on jest
winny.
No chyba, że z jakichś powodów art. 91 ("kto zanieczyszcza drogę publiczną
lub na tej drodze pozostawia pojazd lub inny przedmiot albo zwierzę w
okolicznościach, w których może to spowodować niebezpieczeństwo lub stanowić
utrudnienie w ruchu drogowym..."), który sam przywołałeś, w tym wypadku
nagle przestał z jakichś przyczyn obowiązywać.
Wg mnie trzeba by się na coś jednak zdecydować.

--
Jotte