eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoZabójstwo z zamiarem ewentualnym › Re: Zabójstwo z zamiarem ewentualnym
  • Data: 2019-10-27 17:59:54
    Temat: Re: Zabójstwo z zamiarem ewentualnym
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 27.10.2019 o 16:58, Kviat pisze:

    > Jeżeli jadącego przez miasto kierowcę zaskakują przejścia dla
    > pieszych, to może nie powinien wjeżdżać do miasta?

    Miasta bywają różne. Weź sobie w GoogleMapos prześledź drogę krajową nr
    28 na wjeździe do Nowego Sącza od wschodu , od Gorlic. W 1975 roku, gdy
    tworzono województwa, to by Nowy Sacz miał wymaganą ilość mjieszkańców
    radośnie powłączano do niego okoliczne wiochy. Od tej strony granicę
    ustawiono tak ze 3,5 kilometra od pierwszych domów. Potem konsekwentnie
    w tym miejscu postawiono znak "Teren Zabudowany".

    Przez wiele lat tam w ogóle domów nie było. Teraz to nieco lepiej po
    tych 40 latach wygląda, ale i to pierwsze dwa kilometry, to w sumie
    chyba z pięć domów. Oczywiście tam wszyscy zap..., więc przed sklepem na
    przejściu - gdzie faktycznie się robi trochę niebezpiecznie - walnęli na
    środku wysepkę. Ludzie dalej zap..., tylko w ostatniej chwili w panice
    tę wysepkę omijają.
    >
    >> Tak na szybkiego znalazłem takie kwiatki: https://tiny.pl/tl312

    > Pomijając sensowność tego przejścia, to jakim cudem kierowca może
    > "nie spodziewać się przejścia"? Jest widoczne dopiero z 10 metrów czy
    > co?

    Wiesz, w szczerym polu, to chyba nikt się go nie spodziewa. Co więcej,
    kilka takich radosnych twórczości i ludzie się uodporniają. Coś, jak na
    Dolnym Śląsku znaki o przejazdach kolejowych. Tam zwinęli kilka lat temu
    kilka linii kolejowych, ale w drogach pozostawiali kawałki szyn i
    "Krzyże Św. Andrzeja". W konsekwencji ludzie zaczęli ignorować te znaki
    - również tam, gdzie wyjątkowo zostawili tory i pociągi.
    >
    >> czy https://tiny.pl/tl318,
    >
    > Tu jest widoczne zdjęcie. Dwa znaki, czerwona kostka, światło
    > zasilane z paneli... no faktycznie można się nie spodziewać. Napisz z
    > jaką prędkością tam trzeba zapierdalać, żeby to przejście kierowcę
    > zaskoczyło, że się "nie spodziewał"?

    Nie o to mi chodzi. Napisz, ile razy trzeba tamtędy przejechać, by
    zacząć to przejście ignorować w przekonaniu, że tam nie ma pieszych?

    > O to to właśnie. Kierowcy kombinują, ale to współwinny jest pieszy,
    > tak?

    Pieszy tu najmniej winny jest, ale przeważnie najbardziej poszkodowany.
    >
    >> jak te szykany objechać, a po drugie pieszym sie wydaje, ze są
    >> bezpieczni i włażą pod koła.
    >
    > Tylko 0,43%. 85-90% kierowców przekracza dozwoloną prędkość. Albo,
    > jak słusznie zauważyłeś, kombinują. Te kombinacje są przyczyną
    > wypadków, a nie włażenie pieszych pod koła.

    Ależ oczywiście, że masz rację. Moim zdaniem w wielu przypadkach
    przynajmniej część winy leży po stronie organizacji ruchu.
    >
    >> Na drogę krajowej nr 28, którą mam okazję bardzo często jeździć
    >> robili kilka lat remonty. I zamiast dopasować zgodnie z
    >> Rozporządzeniem przejście do klasy drogi, to co kawałek masz
    >> sekwencję: ograniczenie 70 km/h, 50 km/h, przejście i koniec
    >> ograniczenia.
    >
    > To nie jest koniec ograniczenia. Tam dalej jest ograniczenie, zwykle
    > do 90 km/h.

    No pewnie, że tak jest, ale skutek przeze mnei obserwowany jest taki, że
    wszyscy równomiernie 70 km/h jadą i mają te przejścia co 200 metr ow po
    prostu w d... . Wiem. nie powinni. Ale przeważnie tam nie ma potrzeby co
    100 metrów tych pasów stawiać. Przez ulicę wolno przechodzić poza
    przejściami, tylko pieszy nie ma pierwszeństwa.
    >
    >> Jeśli ktoś akurat wyprzedza, to nawet sobie nie wyobrażam, jakby
    >> miał się zastosować do tych znaków nie powodując zagrożenia w
    >> bezpieczeństwie ruchu. Ja tę drogę znam niemal na pamięć, to wiem,
    >> gdzie nie wyprzedzać, ale co chwilę tam jakieś samochody na obcych
    >> numerach się "łapią" na te pułapki. Z konieczności wyprzedzają
    >> drugą stroną wysepki albo ostro hamują.
    >
    > Nie wyprzedzają z konieczności. Z doświadczenia wiem, że jak się
    > jedzie w miarę równo z dozwoloną prędkością, to nie ma potrzeby
    > wyprzedzania. I tak nie wolno jechać szybciej niż 90 km/h. Jak czasem
    > zdejmę nogę z gazu i pojadę chwilę 80 km/h to korona z głowy mi nie
    > spada. A jak się trafi jakiś, co jedzie 40-50 km/h to wyprzedzenie
    > takiego trwa kilka sekund i jeszcze nie zdarzyło mi się, żebym nie
    > zdążył i musiał pojechać drugą stroną wysepki. Ale oczywiście zdarza
    > się, że obserwuję to o czym piszesz, ale jak ktoś wyprzedza samochody
    > jadące 80-90 km/h z prędkością 130-150 km/h, to nic dziwnego, że
    > przed wysepką nie zdąża. Zwalanie winy na wysepki jest mocno
    > naciągane.
    Twoje doświadczenie nie sprawdza się w górach. Tu byle podjazd i TIR-y
    zaczynają jechać 30 km/h, a nie ma na tych odcinkach pasa wolnej jazdy.
    I zaczyna się "Sajgon".
    >
    >> I nie pisz, że przecież można wolniej jechać.
    >
    > Dlaczego mam nie pisać? Przecież można.
    >
    >> Na odcinku Brzesko - Nowy Sącz (około 50 km) jakiś geniusz niemal
    >> na całej długości ciągłą podwójną linię namalował. Skutek taki, że
    >> o ile wcześniej ludzie wyprzedzali tam, gdzie była przerywana, to
    >> teraz wyprzedzają wszędzie - bo przecież nie będziesz jechał 30
    >> km/h za ciągnikiem 50 km. No i do wyprzedzania znajdują sobie
    >> naprawdę kretyńskie miejsca.
    >
    > Koloryzujesz. Albo miałeś wyjątkowego pecha. Prawdopodobieństwo, że
    > trafisz na ciągnik, który wybrał się na piknik 50 km dalej jest
    > minimalne i skrajnie nieprawdopodobne. Wielokrotnie jechałem za
    > ciągnikiem, czy innym cholernie szerokim ustrojstwem do rozrzucania
    > obornika czy czegoś tam, ale nie wpadłem na genialny pomysł pchać się
    > na czołówkę, przez podwójną ciągłą, tylko dlatego, że do najbliższej
    > wiochy trzeba było za nim jechać 30 km/h. Jak ktoś ma problem z
    > nerwami, to powinien zażyć coś na nerwy (ale nie nervosol, osłabia
    > zdolność kierowania pojazdami mechanicznymi). Może filiżanka melisy
    > przed podróżą?

    No więc nie będę jechał za wszystkimi tam jeżdżącymi ciągnikami. Nikt
    tak nie robi.
    >
    >> Fajny pomysł na to mają na Bałkanach.
    >
    > Zawsze dobrze jest kopiować fajne pomysły. Ale w niczym to nie
    > usprawiedliwia przerzucania części winy z kierowcy na pieszego.

    Ja przerzucam na organizatorów ruchu,.


    --
    Robert Tomasik

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1