eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Palenie w miejscach publicznych (restauracji)
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 10

  • 1. Data: 2004-06-18 21:50:27
    Temat: Palenie w miejscach publicznych (restauracji)
    Od: "D.C." <d...@p...fm>

    Witam,
    jak to jest z tym paleniem w miejscach publicznych? Bylem dzisiaj w pewnej
    restauracji - poprosilem kelnera o stolik dla niepalacych i uslyszalem od
    niego cyt.:"tutaj wszedzie wolno palic". Czy taka sytuacja jest zgodna z
    prawem? Czy dla palaczy nie powinno byc wydzielone oddzielne miejsce?
    Dziekuje za informacje.
    D.C.



  • 2. Data: 2004-06-18 22:19:54
    Temat: Re: Palenie w miejscach publicznych (restauracji)
    Od: KrzysiekPP <k...@n...op.pl>

    > prawem? Czy dla palaczy nie powinno byc wydzielone oddzielne miejsce?

    Moze i powinno ... a prawda jest taka, ze ci smierdziele truja nas
    wszedzie i zawsze i jeszcze sie oburzaja jak ktos im zwroci uwage.

    --
    Krzysiek, Krakow, http://www.krzysiekpp.prv.pl/


  • 3. Data: 2004-06-19 16:11:00
    Temat: Re: Palenie w miejscach publicznych (restauracji)
    Od: "Maciej Muran" <m...@m...pl.spam.jest.fe>

    Użytkownik "D.C."
    > jak to jest z tym paleniem w miejscach publicznych? Bylem dzisiaj w
    > pewnej restauracji - poprosilem kelnera o stolik dla niepalacych i
    > uslyszalem od niego cyt.:"tutaj wszedzie wolno palic". Czy taka
    > sytuacja jest zgodna z prawem? Czy dla palaczy nie powinno byc
    > wydzielone oddzielne miejsce?

    Gdy kilka lat temu wprowadzano ograniczenie, to sytuacja była odwrotna:
    to dla niepalących miał był przeznaczany jakiś 'procent' miejsc,
    stolików (miejsc przy barze?) bez popielniczki w zasięgu ręki. I tak
    było. Sam dobrze pamiętam, jak nieraz było mi to nie w smak, że na
    najlepszym stoliku stoi 'rezerwacja'. Nawet jakieś afery rozkręcano...
    Ale jak widać - było i się zmyło. Pewnie zmalało zapotrzebowanie
    społeczne albo zawiodły instrumenty kontroli. Chociaż uważam, że to
    kolejne martwe prawo, tak jak zakaz palenia na przystanku autobusowym.
    Bo nie sądzę, aby wycofano ten nakaz, czy też zakaz.

    Inna sprawa, że porządna knajpa sama powinna zadbać o swoich gości.
    Gości także tych (a może przede wszystkim) niepalących. Uważam, że
    większa część sali powinna być wolna od dymu, chociaż nie ma to jak
    przypalić papierocha po jedzeniu ;)

    --
    Maciek.


  • 4. Data: 2004-06-19 18:21:34
    Temat: Re: Palenie w miejscach publicznych (restauracji)
    Od: "M.Nowak" <e...@w...pl>

    To prawda, palacze sa zazwyczaj malo kulturalni. Ida sobie np, chodnikiem i
    kazdy, kto idzie za takim palaczem MUSI wdychac jego smrod (kobieta w ciazy,
    male dziecko, chory)! A sprobuj mu zwrocic uwage, to zbluzga i dalej bedzie
    kopcil.
    Pisze to na podstawie wlasnych doswiadczen.
    Nie cierpie tego. Marzy mi sie miasto, gdzie bylby calkowity zakaz palenia.

    Magda N.

    > Krzysiek, Krakow, http://www.krzysiekpp.prv.pl/


  • 5. Data: 2004-06-20 05:41:14
    Temat: Re: Palenie w miejscach publicznych (restauracji)
    Od: KrzysiekPP <k...@n...op.pl>

    > większa część sali powinna być wolna od dymu, chociaż nie ma to jak
    > przypalić papierocha po jedzeniu ;)

    Pozniej rzucic na ziemie i przydeptac ruchem okreznym ... ;)

    --
    Krzysiek, Krakow, http://www.krzysiekpp.prv.pl/


  • 6. Data: 2004-06-20 07:24:13
    Temat: Re: Palenie w miejscach publicznych (restauracji)
    Od: " 666" <j...@i...pl>

    To już jest nas dwoje :-)
    JaC


    > Marzy mi sie miasto, gdzie bylby calkowity zakaz palenia.


  • 7. Data: 2004-06-20 14:18:20
    Temat: Re: Palenie w miejscach publicznych (restauracji)
    Od: Renata Gołębiowska <R...@a...waw.pl>

    In article <cb3dpb$ua7$1@shodan.interia.pl>, 666 wrote:
    > To już jest nas dwoje :-)
    > JaC
    >
    >
    >> Marzy mi sie miasto, gdzie bylby calkowity zakaz palenia.

    Jest już nas co najmniej czworo:)

    Renata

    PS Odpowiadamy _pod_ cytatem.
    --
    "urodziłem się na 52 szerokości geograficznej północnej
    i 20 długości geograficznej wschodniej
    wylosowałem Polskę
    w pokerze po takim rozdaniu mówi się pas" - P. Macierzyński


  • 8. Data: 2004-06-21 12:29:15
    Temat: Re: Palenie w miejscach publicznych (restauracji)
    Od: Maddy <m...@e...com.pl>

    Użytkownik Maciej Muran napisał:
    > Użytkownik "D.C."
    >
    >>jak to jest z tym paleniem w miejscach publicznych? Bylem dzisiaj w
    >>pewnej restauracji - poprosilem kelnera o stolik dla niepalacych i
    >>uslyszalem od niego cyt.:"tutaj wszedzie wolno palic". Czy taka
    >>sytuacja jest zgodna z prawem? Czy dla palaczy nie powinno byc
    >>wydzielone oddzielne miejsce?

    Źle zadales pytanie. Prawidlowe brzmi "gdzie tu wolno palić" ;-)
    To nie zdrowych ludzi się izoluje od narkomanów a narkomanów od zdrowych ;-)

    >
    > Gdy kilka lat temu wprowadzano ograniczenie, to sytuacja była odwrotna:
    > to dla niepalących miał był przeznaczany jakiś 'procent' miejsc,
    > stolików (miejsc przy barze?) bez popielniczki w zasięgu ręki. I tak

    Pleciesz banialuki.

    Od początku art. 5 ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania
    tytoniu i wyrobów tytoniowych brzmiał:
    "Zabrania się palenia wyrobów tytoniowych poza pomieszczeniami
    wyodrębnionymi i odpowiednio przystosowanymi:"

    To dla palaczy mają być wydzielone pomieszczenia a nie dla niepalących.
    Ustawa nadal obowiązuje. Jedynie z czasem dodano zapis iż palenie jest
    dozwolone w "wyraźnie wyodrebnionych miejscach" w lokalach jednoizbowych
    co dało pole do popisu róznym wesołkom którzy "wyodrębniali" 9/10 sali
    dla palących.

    Odstepstwo od tego przepisu jest nagminne.
    Np. w Toruniu nie ma lokalu, poza McDonaldem czy podobnymi w których
    przebywa duża ilośc dzieci, w których mozna by spokojnie zjeśc i wyjść
    po godzinie nie śmierdząc jak popielniczka.
    Mam uczulenie na dym papierosowy i właściwie nigdy nie wiem, czy jak
    wybierzemy się z mężem do restauracji to nie przypłacę tego zapaleniem
    krtani, o takim drobiazgu jak ataki kaszlu i łzawienie oczu nie wspomnę.
    W wypiciu piwa w pubie bez tytoniowej inhalacj nie ma mowy w ogóle.
    A zgodnie z ustawą powinnam bez trudu znaleźć miejsce wolne od dymu.

    Teoretycznie nieprzestrzeganie tego przepisu można zgłosić straży
    miejskiej czy policji bo jest to wykroczenie karane grzywną, ale oni
    tylko zabiją smiechem.

    Maddy

    --
    *** Stosujesz sie do powyższych teorii na własną odpowiedzialność ***

    Magdalena "Maddy" Wołoszyk
    JID m...@e...com.pl


  • 9. Data: 2004-06-21 13:11:58
    Temat: Re: Palenie w miejscach publicznych (restauracji)
    Od: "M" <t...@c...onet.pl>


    > Moze i powinno ... a prawda jest taka, ze ci smierdziele truja nas
    > wszedzie i zawsze i jeszcze sie oburzaja jak ktos im zwroci uwage.

    Bez przesady... oczywiscie spora czesc palaczy tak wlasnie sie zachowuje, ale
    przeciez nie wszyscy. Osobiscie jestem paląca, ale zdaje sobie sprawe z
    uciazliwosci mojego nalogu dla innych i w zwiazku z tym:
    - nie pale na ulicy (chyba ze siedze gdzies spokojnie i w najblizszym
    otoczeniu nie ma osob, ktorym moze to przeszkadzac)
    - nie "petuje" gdzie popadnie tylko w koszu na smieci
    - jak jestem w towarzystwie niepalacych znajomych - w ogole nie pale

    a jak mi ktos zwroci uwage to na pewno ostatnia rzecza jaka robie jest
    oburzenie sie. Raczej mam poczucie winy bo wiem, ze palenie jest zjawiskiem
    pejoratywnym.

    Dlatego prosilabym o niegeneralizownie.

    pozdrawiam

    M

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 10. Data: 2004-06-21 13:58:24
    Temat: Re: Palenie w miejscach publicznych (restauracji)
    Od: Maddy <m...@e...com.pl>

    Użytkownik M napisał:

    >>Moze i powinno ... a prawda jest taka, ze ci smierdziele truja nas
    >>wszedzie i zawsze i jeszcze sie oburzaja jak ktos im zwroci uwage.
    >
    >
    > Bez przesady... oczywiscie spora czesc palaczy tak wlasnie sie zachowuje, ale
    > przeciez nie wszyscy. Osobiscie jestem paląca, ale zdaje sobie sprawe z
    > uciazliwosci mojego nalogu dla innych i w zwiazku z tym:
    > - nie pale na ulicy (chyba ze siedze gdzies spokojnie i w najblizszym
    > otoczeniu nie ma osob, ktorym moze to przeszkadzac)
    > - nie "petuje" gdzie popadnie tylko w koszu na smieci
    > - jak jestem w towarzystwie niepalacych znajomych - w ogole nie pale

    I świetnie. I powinnam Cie pokazywac palącym znajomym jako przykład.

    Ja na ogół spotykam sie z palaczami niekulturalnymi, uciązliwymi i
    przede wszystkim agresywnymi. Nie wiem, może to ta nikotyna, ale
    wiekszośc palaczy którym kiedykolwiek zwróciłam uwagę (naprawde
    grzecznie np. "czy moglby pan nie palić w windzie") reagowala chamsko i
    agresywnie.

    Najłagodniejsze są głupie pytania "a co, przeszkadza Pani?" a na
    odpowiedź że owszem, przeszkadza, usłyszec można "to trzeba było
    schodami iść jak Pani taka dbała o zdrowie". I to jest
    najkulturalniejesze co zdarzylo mi sie usłyszeć. Reszta nie nadaje sie
    do publicznego przytoczenia.

    Moj własny ojciec robi mi wielka łaske że nie pali przy stole kiedy
    reszta rodziny jeszcze je. Mój brat miał z nim awanture o palenie przy
    mojej 3-letniej bratanicy.
    W normalnego, kulturalnego człowieka, jak przyjdzie do palenia a raczej
    powstrzymania sie od palenia przez pół godziny, może godzine, wstepuje
    jakiś demon. Demon mojego ojca jeszcze sie hamuje, co najwyżej siedzi z
    miną urażonej niewinności albo zabiera psa na spacer.

    Pewnie są wokół mnie ludzie palący tacy jak Ty. Problem w tym że są
    nieuciążliwi więc się ich nie zauważą. Zauważa sie tego kto Ci dmucha
    dymem w twarz a na zwrocona uwagę odpowiada słowami na p... i k...

    Nie twierdzę że wszyscy palacze to chamy, ale ta grupka która na takie
    okreslenie zasługuje jest najbardziej widoczna i przede wszystkim
    najbardziej uciążliwa.

    Kiedys przy okazji jakiejś towarzyskiej dyskusji na temat tolerancji (w
    ogóle, dla róznych poglądow politycznycn i religijnych itp) usłyszałam
    "tyle gadasz o tolerancji a sam jestes faszystka". Zdębiałam.
    Okazało się że fakt iż w moim biurze się nie pali to jest akt faszyzmu i
    nietolerancji wobec odmienności, bo znajoma mojej koleżanki chciała u
    mnie pracowac ale z tego powodu zrezygnowała. Istotnie, pmiętałam jakas
    polecona mi dziewczynę, ale w pamięci mi nie utkwiła bo po wstępnej
    rozmowie zadzwoniła że nie jest juz posada zainteresowana. A tu sie
    okazuje że ona z faszystami nie chciała pracować. Człowiek się tylu
    nowych rzeczy może od innych o sobie dowiedziec :-)

    I co powiesz na taka perspektywę? Ty, który czujesz się chociaz trochę
    winny że ulegasz zwitkowi suchych liście?
    Wielu uważa że to jakis powód do dumy i powtarza do znudzenia "pale bo
    lubie, wcale nie muszę". Jak mój ojciec - palacz z 35-letnim stażem.


    Maddy niepaląca

    --
    *** Stosujesz sie do powyższych teorii na własną odpowiedzialność ***

    Magdalena "Maddy" Wołoszyk
    JID m...@e...com.pl

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1