eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Konsekwencje wypadku samochodowego
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 21

  • 1. Data: 2008-04-25 21:37:08
    Temat: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: JaromirD <r...@q...pl>

    Szwagierkę potrącił dzisiaj samochód. Wysiadła z autobusu i przechodziła
    przez jezdnię kiedy uderzyło w nią auto. Według jej słów (całe szczęście
    żyje i jest przytomna) po wyjściu z autobusu cofnęła się kilka, kilkanaście
    kroków i zaczęła przechodzić przez ulicę. Zobaczyła jadący z naprzeciwka
    samochód ale oceniła, że jest on na tyle daleko, że zdąży przejść. Niestety
    nie zdążyła. Pamięta tylko, że po uderzeniu poleciała na maskę a następnie
    uderzyła swoim lewym bokiem o asfalt. Nie pamięta którym bokiem uderzył ją
    samochód. Jakie mogą być dalsze konsekwencje prawne tego wypadku
    zakładając:
    A)
    szwagierka odeszła za mało od autobusu i wyszła zza niego pod nadjeżdżający
    samochód.
    Czy kierowca może i będzie (wiem, że to od niego zależy - chodzi mi o
    możliwość) domagać się pokrycia kosztów naprawy blacharki i innych szkód
    spowodowanych wypadkiem? Czy policja, po stwierdzeniu winy szwagierki
    poprzestaje na spisaniu protokołu, czy też nas?epują dalsze czynności typu
    rozprawa sądowa (spowodowanie wypadku) i ewentualne skazanie?

    B)
    autobus odjechał z przystanku (tego też niestety nie wiem), a szwagierka
    odeszła na wystarczającą odległość od przystanku tak, że nadjeżdżający
    kierowca miał teoretycznie możliwość zauważyć, że ktoś przechodzi przez
    jezdnię. Rozumiem, że w tym wypadku znaczenie ma którym bokiem auto
    uderzyło przechodzącą: jeśli prawym, to znaczy że szwagierka była już
    prawie na drugiej stronie i kierowca nie uważał lub jechał za szybko i nie
    zdążył wyhamować (podobno hamował). Czy można to jakoś ustalić, dowiedzieć
    się z protokołu policji? Kto może mieć do niego dostęp?

    Pytam, bo policja stwierdziła, że winę ponosi szwagierka bo przechodziła w
    niewłaściwym miejscu przez jezdnię. Rzecz w tym, że w miejscy, w którym
    zdarzył się wypadek nie ma przejścia dla pieszych i nie ma go też w
    odległości 100 metrów (tak naprawdę to wcale go tam nie ma) więc od
    pozostałych okoliczności zależy, kto ponosi winę (może oboje, a może nikt).
    Rozumiem, że policja najwygodniej będzie poprzestać na stwierdzeniu winy
    szwagierki i zakończeniu sprawy. To zresztą usłyszałem od znajomego
    policjanta: że w tym wypadku nie zajmują się kierowcą bo wina pieszego
    jest "ewidentna". Czy i jak można "nakłonić" policję do dalszego zajęcia
    się sprawą zakładając, że prawdziwy byłby wariant B? Jak reagować na
    ewentualne roszczenia kierowcy? "Kontrpozwem"? Domagać się powołania
    biegłego (jakie koszty)? Co jeśli policja nie zabezpieczy np. śladów
    hamowania bo wyjdzie z założenia, że winna już jest i nie trzeba nic więcej
    robić?

    Przepraszam za taką dłużyznę ale nie mam doświadczenia w takich sprawach a
    nawet nie jestem kierowcą więc trzeba to liczyć podwójnie.

    JaromirD


  • 2. Data: 2008-04-26 04:57:06
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: "grubianin" <g...@w...pl>

    witanko

    proste
    wtargnela na jezdnie i zostala potracona --jej wina
    sprawa automatycznie wyladuje w sadzie bo to wypadek z poszkodowaniem
    cielesnym

    auto zwyczajowo po chodniku nie jezdza


    pzdr



  • 3. Data: 2008-04-26 06:32:36
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: "Cezar" <c...@i...pl>

    Skoro to wina kobity (tak przyjmijmy), to spowodowala wykroczenie z art. 86
    k.w. (zgrozenie w ruchu ladowym) i zostanie ukarana albo mandatem (jesli
    policja zdazy zrobic czynnosci, a ona go przyjmie) albo sprawa pojdzie do
    sadu i tam dostanie jakas grzywienke 200-300 zł.
    Nie ma tu mowy absolutnie - jak ktos napisal - o wypadku w rozumieniu art.
    177 kk (przestepstwo), bo spowodowała obrazenia ciala jedynie u siebie
    samej.
    Oczywiscie kierowca moze domagac sie odszkodowania skoro wina zostanie
    ustalona.

    Cezar



  • 4. Data: 2008-04-26 10:52:02
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Fri, 25 Apr 2008, JaromirD wrote:

    > Pytam, bo policja stwierdziła, że winę ponosi szwagierka bo przechodziła w
    > niewłaściwym miejscu przez jezdnię. Rzecz w tym, że w miejscy, w którym
    > zdarzył się wypadek nie ma przejścia dla pieszych i nie ma go też w
    > odległości 100 metrów (tak naprawdę to wcale go tam nie ma) więc od
    > pozostałych okoliczności zależy, kto ponosi winę (może oboje, a może nikt).

    Odnoszę wrażenie, że z tego że *wolno* przechodzić przez jezdnię jeśli
    w okolicy nie ma przejścia dla pieszych, usiłujesz wywieść prawo do
    ochrony pieszego takie, jakie ma on na przejściu dla pieszych.

    Możesz wskazać przepis?

    Bo te przepisy które ja znam są jasne:
    "Pieszy znajdujšcy się na tym przejœciu ma pierwszeństwo przed pojazdem"
    (mowa o oznakowanym przejściu dla pieszych).
    "Przechodzenie przez jezdnię poza przejœciem dla pieszych, o którym mowa
    w ust. 2, jest dozwolone tylko pod warunkiem, że nie spowoduje zagrożenia
    bezpieczeństwa ruchu lub utrudnienia ruchu pojazdów. Pieszy jest
    obowišzany ustšpić pierwszeństwa pojazdom"

    Powstało zagrożenie? Powstało. I przyczyną nie była żadna "siła wyższa",
    to szwagierka źle oceniła jego (zagrożenia) powstanie.

    Być może myślała tak jak wynika to z Twojego listu: że jak już
    zablokuje jezdnię swoją osobą, to przecież kierowcy muszą
    zatrzymać samochody.
    Fakt, muszą.
    Tyle, że nie mają obowiązku przewidywać, że będą musieli.
    A szwagierka obowiązek przewidywania miała...

    > Rozumiem, że policja najwygodniej będzie poprzestać na stwierdzeniu winy
    > szwagierki i zakończeniu sprawy. To zresztą usłyszałem od znajomego
    > policjanta: że w tym wypadku nie zajmują się kierowcą bo wina pieszego
    > jest "ewidentna".

    BO JEST!
    Żebyśmy mogli zacząć kombinować inaczej, musiałbyś wskazać przepis,
    z którego wywodzisz swoje rozumowanie.
    Cytat wyżej pochodzi stąd:
    http://www.v10.pl/prawo/Kodeks,drogowy,-,Dzial,II,-,
    Ruch,drogowy,1.html#rozdzial2

    ...i proszę wskaż mi, z czego wygdybałeś, że kierowca miał przewidywać
    obecność szwagierki na drodze!

    > się sprawą zakładając, że prawdziwy byłby wariant B? Jak reagować na
    > ewentualne roszczenia kierowcy? "Kontrpozwem"? Domagać się powołania
    > biegłego (jakie koszty)? Co jeśli policja nie zabezpieczy np. śladów
    > hamowania bo wyjdzie z założenia, że winna już jest i nie trzeba nic więcej
    > robić?

    Może inaczej: a co by te ślady miały dać?
    IMVHO, co najwyżej można by się przyczepić, jeśliby kierowca jechał
    z prędkością ewidentnie większą niż dozwolona, bo wtedy argumentem
    byłoby że stało się to przyczyną błędnej oceny czasu potrzebnego
    na przejście przez jezdnię.
    Ale i wtedy kierowca co najwyżej przyczynił się do wypadku, a nie go
    spowodował, prawda?

    pzdr, Gotfryd


  • 5. Data: 2008-04-26 16:59:03
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: JaromirD <r...@q...pl>

    Gotfryd Smolik news wrote:

    > On Fri, 25 Apr 2008, JaromirD wrote:
    >
    >> Pytam, bo policja stwierdziła, że winę ponosi szwagierka bo przechodziła
    >> w niewłaściwym miejscu przez jezdnię. Rzecz w tym, że w miejscy, w którym
    >> zdarzył się wypadek nie ma przejścia dla pieszych i nie ma go też w
    >> odległości 100 metrów (tak naprawdę to wcale go tam nie ma) więc od
    >> pozostałych okoliczności zależy, kto ponosi winę (może oboje, a może
    >> nikt).
    >
    > Odnoszę wrażenie, że z tego że *wolno* przechodzić przez jezdnię jeśli
    > w okolicy nie ma przejścia dla pieszych, usiłujesz wywieść prawo do
    > ochrony pieszego takie, jakie ma on na przejściu dla pieszych.
    >
    > Możesz wskazać przepis?

    Spokojnie. Niczego nie usiłuję. Po prostu rozważam dwie możliwości. Nic
    więcej.

    >
    > Bo te przepisy które ja znam są jasne:
    > "Pieszy znajdujšcy się na tym przejœciu ma pierwszeństwo przed pojazdem"
    > (mowa o oznakowanym przejściu dla pieszych).
    > "Przechodzenie przez jezdnię poza przejœciem dla pieszych, o którym mowa
    > w ust. 2, jest dozwolone tylko pod warunkiem, że nie spowoduje zagrożenia
    > bezpieczeństwa ruchu lub utrudnienia ruchu pojazdów. Pieszy jest
    > obowišzany ustšpić pierwszeństwa pojazdom"
    >
    > Powstało zagrożenie? Powstało. I przyczyną nie była żadna "siła wyższa",
    > to szwagierka źle oceniła jego (zagrożenia) powstanie.
    >
    > Być może myślała tak jak wynika to z Twojego listu: że jak już
    > zablokuje jezdnię swoją osobą, to przecież kierowcy muszą
    > zatrzymać samochody.
    > Fakt, muszą.
    > Tyle, że nie mają obowiązku przewidywać, że będą musieli.
    > A szwagierka obowiązek przewidywania miała...

    Nie wiem, co myślała. Ale to, co piszesz na pewno nie wynika z tego, co ja
    napisałem. To tylko Twoja nadinterpretacja.

    >
    >> Rozumiem, że policja najwygodniej będzie poprzestać na stwierdzeniu winy
    >> szwagierki i zakończeniu sprawy. To zresztą usłyszałem od znajomego
    >> policjanta: że w tym wypadku nie zajmują się kierowcą bo wina pieszego
    >> jest "ewidentna".
    >
    > BO JEST!
    > Żebyśmy mogli zacząć kombinować inaczej, musiałbyś wskazać przepis,
    > z którego wywodzisz swoje rozumowanie.
    > Cytat wyżej pochodzi stąd:
    >
    http://www.v10.pl/prawo/Kodeks,drogowy,-,Dzial,II,-,
    Ruch,drogowy,1.html#rozdzial2
    >
    > ...i proszę wskaż mi, z czego wygdybałeś, że kierowca miał przewidywać
    > obecność szwagierki na drodze!

    A skąd Ci wyszło, że ja coś takiego wygdybałem?

    >
    >> się sprawą zakładając, że prawdziwy byłby wariant B? Jak reagować na
    >> ewentualne roszczenia kierowcy? "Kontrpozwem"? Domagać się powołania
    >> biegłego (jakie koszty)? Co jeśli policja nie zabezpieczy np. śladów
    >> hamowania bo wyjdzie z założenia, że winna już jest i nie trzeba nic
    >> więcej robić?
    >
    > Może inaczej: a co by te ślady miały dać?
    > IMVHO, co najwyżej można by się przyczepić, jeśliby kierowca jechał
    > z prędkością ewidentnie większą niż dozwolona, bo wtedy argumentem
    > byłoby że stało się to przyczyną błędnej oceny czasu potrzebnego
    > na przejście przez jezdnię.
    > Ale i wtedy kierowca co najwyżej przyczynił się do wypadku, a nie go
    > spowodował, prawda?

    Widzisz, według mnie jednak mogłyby coś dać. Szwagierka była jedynym
    pasażerem w autobusie. Zaraz po tym, jak wysiadła, zaczął on odjeżdżać z
    przystanku. Ona z kolei cofnęła się o jakieś 10-15 metrów i zaczęła
    przechodzić przez ulicę. Zobaczyła samochód, który był (na tyle, na ile
    mogła ocenić) przed (w znaczeniu dalej od niej) autobusem, czyli w
    odległości 10 m + 15 m (długość autobusu) + droga jaką autobus przejechał w
    czasie kiedy ona cofała się i wchodziła na jezdnię. Czy będzie wielkim
    błędem, że przyjmę 40-45 m? Droga hamowania samochodu na suchej nawierzchni
    asfaltowej przy prędkości 50 km/h (a przecież taka obowiązuje) wynosi 30 m,
    a przy 60 km/h - 36 m*. Nawet jeśli kierowca jechał z tą drugą prędkością
    to zostaje więc "w zapasie" od 4 do 9 m! Samochód uderzył - a właściwie
    zahaczył - ją (teraz już to wiem) prawym bokiem w momencie, kiedy
    dochodziła już do drugiej strony jezdni. Po uderzeniu wylądowała poza
    jezdnią.

    Dalej uważasz, że wina pieszej jest ewidentna?

    JaromirD

    * H. Próchniewicz "Podręcznik kierowcy B", wyd. IV, 2004
    Choć np. na stronie
    http://www.motofakty.pl/artykul/najlepsze_w_hamowani
    u.html podają, że 'Z
    przeprowadzonych badań wynika, że dla samochodów osobowych poruszających
    się z prędkością 100 km/h akceptowalna długość drogi hamowania wynosi 40
    metrów, najlepsze uzyskiwane wyniki to 35 metrów." To teraz pytanie: z jaką
    prędkością naprawdę jechał ten kierowca?


  • 6. Data: 2008-04-26 17:20:16
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: "|<onrad" <b...@g...com>

    JaromirD pisze:
    > Widzisz, według mnie jednak mogłyby coś dać.

    w dzisiejszych czasach nic nie daje. Samochody z ABSem nie zostawiaja
    sladow hamowania, nawet przy wcisnieciu pedalu hamulca do deski (z
    pewnymi wyjatkami)

    --
    body {
    name: '|<onrad Karpieszu>|';
    blog: url('http://aukcjoteka.blogspot.com/');
    }


  • 7. Data: 2008-04-26 18:06:28
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: JaromirD <r...@q...pl>

    | wrote:

    > JaromirD pisze:
    >> Widzisz, według mnie jednak mogłyby coś dać.
    >
    > w dzisiejszych czasach nic nie daje. Samochody z ABSem nie zostawiaja
    > sladow hamowania, nawet przy wcisnieciu pedalu hamulca do deski (z
    > pewnymi wyjatkami)
    >
    Racja. Zupełnie o tym zapomniałem.

    JaromirD


  • 8. Data: 2008-04-26 18:43:22
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: "pawelj" <pawel_jajko. antyspam .@poczta.onet.pl>



    > Spokojnie. Niczego nie usiłuję. Po prostu rozważam dwie możliwości. Nic
    > więcej.
    Jednak próbujesz wskazać wszelkimi sposobami, że szwagierka nie jest winna.
    >
    > Widzisz, według mnie jednak mogłyby coś dać. Szwagierka była jedynym
    > pasażerem w autobusie. Zaraz po tym, jak wysiadła, zaczął on odjeżdżać z
    > przystanku. Ona z kolei cofnęła się o jakieś 10-15 metrów i zaczęła
    > przechodzić przez ulicę. Zobaczyła samochód, który był (na tyle, na ile
    > mogła ocenić) przed (w znaczeniu dalej od niej) autobusem, czyli w
    > odległości 10 m + 15 m (długość autobusu) + droga jaką autobus przejechał
    > w
    > czasie kiedy ona cofała się i wchodziła na jezdnię. Czy będzie wielkim
    > błędem, że przyjmę 40-45 m?
    Byłoby to bardzo wielkim błędem. Szacujesz tylko na podstawie swoich
    przypuszczań i to nie musi wcale pokrywać się z tym co bylo naprawdę.
    Bo równie dobrze mogła wysiąść z autobusu - zobaczyć że samochód jest 40 czy
    80 metrów dalej po czym przejść te 10 metrów i wleźć na drogę.


    Droga hamowania samochodu na suchej nawierzchni
    > asfaltowej przy prędkości 50 km/h (a przecież taka obowiązuje) wynosi 30
    > m,
    > a przy 60 km/h - 36 m*. Nawet jeśli kierowca jechał z tą drugą prędkością
    > to zostaje więc "w zapasie" od 4 do 9 m! Samochód uderzył - a właściwie
    > zahaczył - ją (teraz już to wiem) prawym bokiem w momencie, kiedy
    > dochodziła już do drugiej strony jezdni. Po uderzeniu wylądowała poza
    > jezdnią.
    >
    > Dalej uważasz, że wina pieszej jest ewidentna?

    Na przepisach się zbytnio nie znam ale i ty trochę odszedłeś od tematyki
    grupy więc się wtrącę.
    Wina pieszej jest ewidentna - była tam gdzie jej być nie powinno.
    Kierowca mógł jej nie zauważyć od razu a dopiero w ostatniej chwili. Mogło
    go oślepić słońce lub nawet światła autobusu. Stąd mógł zacząć hamować nie
    40 metrów przed nią a 10.
    Najlepsze uzyskują 35 - a teraz powiedz pod co wlazła twoja szwagierka -
    najlepszy wybrała?
    No to jeszcze policz coś takiego jak czas reakcji kierowcy
    weź jeszcze pod uwagę, że auto używane -szczególnie dość mocno zużyte może
    mieć sporo dłuższą drogę hamowania. Zwłaszcza te składane z kilku które
    teoretycznie badania przechodzą a w praktyce rozjeżdzają szwagierki.
    --
    PawełJ



  • 9. Data: 2008-04-26 18:54:51
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: "Rafał \"SP\" Gil" <u...@m...pl>

    JaromirD pisze:

    > Dalej uważasz, że wina pieszej jest ewidentna?

    Nie wypowiedziałem się do tej pory, bo próbowałem się powstrzymać.

    Moja siostra będąc bodaj w 7 czy 8 miesiącu ciąży zwróciła się
    do mnie z podobnym problemem ... też z nastawieniem takim jakim
    ty prezentujesz ... po dokładnej analizie (prawie przesłuchaniu
    z lampą skierowaną w oczy by poznać wszystkie szczegóły) ...
    powiedziałem jej jedno: Zachowujesz się jak pierd*&^na święta
    krowa na jezdni ...

    Po przeczytaniu twoich opisów, jestem święcie przekonany, że :

    - szwagierka wpier(*&*^iła się pod auto w ten sposób, że
    kierowca nie miał szan jej nie jebnąć
    - szwagierka próbuje się wykreować na ofiarę
    - ty 1a2 6statnia ciota dajesz wiarę
    - ...

    Sory, stary, nie obraź się, ale jako kierowca a równocześnie
    pieszy, wiem jak to mniej więcej mogło wyglądać - uwierz mi,
    jeśli ktoś nie siedzi za kierą po 0,7 litra i nie jest
    miłośnikiem odbierania życia - starałby się zrobić tak, by nie
    trzepnąć szwagierki ... nawet kosztem walenia w rów na Otylię
    (taki odruch) ... ciesz się, że ci się rodzina nie pomniejszyła,
    przesłuchaj szwagierkę jak było ... a potem wyciągnij wnioski i
    poucz ją jak zachowywać się na jezdni uczulając (przewrotnie) ją
    na to, że 90 % kierowców chce mieć conajmniej jednego trupa na
    sumieniu.

    Mimo tego, że jestem pieniaczem jak ty, ja swojej siostrze
    odradziłem dochodzenia czegokolwiek od kierowcy, a teraz jestem
    szczęśliwym tatuśkiem ;) ... chrzestnym ...

    --
    Rafał "SP" Gil - http://www.rafalgil.pl/
    Naprawa skuterów i motocykli MOTOPOWER http://www.motopower.pl/
    Części do skuterów Kaski z homologacją Części do motocykli
    http://www.allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=535
    6008


  • 10. Data: 2008-04-26 19:59:36
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: JaromirD <r...@q...pl>

    pawelj wrote:

    >
    >
    >> Spokojnie. Niczego nie usi

strony : [ 1 ] . 2 . 3


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1