eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoFarbowanie włosów w gimnazjum ciąg dalszy dyskusji › Re: Farbowanie włosów w gimnazjum ciąg dalszy dyskusji
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
    From: "Roman G." <r...@g...pl>
    Newsgroups: pl.soc.prawo
    Subject: Re: Farbowanie włosów w gimnazjum ciąg dalszy dyskusji
    Date: Thu, 6 Jan 2005 16:04:34 +0100
    Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
    Lines: 166
    Message-ID: <1to42m136pv9v$.8j4au1ci817e.dlg@40tude.net>
    References: <1laehqdp37rhi$.18j9kt7nu7yvx$.dlg@40tude.net>
    NNTP-Posting-Host: io250.internetdsl.tpnet.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: inews.gazeta.pl 1105023871 27510 80.53.118.250 (6 Jan 2005 15:04:31 GMT)
    X-Complaints-To: u...@a...pl
    NNTP-Posting-Date: Thu, 6 Jan 2005 15:04:31 +0000 (UTC)
    X-User: roman.gawron
    User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.14.1pl
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:268018
    [ ukryj nagłówki ]

    Dnia Tue, 4 Jan 2005 23:16:30 +0100, Robert Tomasik napisał w wiadomości:
    news:crf4o2$4be$1@inews.gazeta.pl

    >>>> Leży w domu, dziecko samo weźmie. Nie mam podstaw zabronić, według
    >>>> Ciebie.
    >>> No, w sumie Twój samochód stoi też nei pilnowany przed blokiem. :-)
    >> Cukierek przypuśćmy nie mój. Babcia dała.
    > To poproś, by więcej nie dawała, a nie obniżaj dziecku oceny ze sprawowania,
    > bo w naturze dziecka jest zjeść ten cukierek, jak dostanie. Jak go ukarzesz,
    > to i tak nei zrozumie tego i będzie przekonane, ze je skrzywdziłeś. To tak
    > mało prawnie, a życiowo.

    Życiowo to trzeba rozróżnić, czy dziecko zjadło może ten cukierek, chociaż
    dobrze wiedziało, że rodzice by zabronili. I wtedy należy ukarać.
    Życiowo to też trzeba dziecku wytłumaczyć, dlaczego zostało ukarane i z
    czego wynika zakaz rodziców. Wtedy dziecko nie odbierze tego jako krzywdę,
    ale sprawiedliwe konsekwencje.

    >> Zakaz farbowania włosów przez wychowanka podlegającego zakładowej pieczy
    >> wychowawczej ma te same podstawy prawne, co zakaz zjedzenia cukierka.
    >> W przypadku nauczyciela art. 4 u.s.o., art. 6 k.n. i art. 12.2 k.n.
    > Czyli rozumiem, że nauczyciel na podstawie podanych przez Ciebie podstaw
    > prawnych ma prawo zabronić mojemu dziecku zjedzenia podczas przerwy drugiego
    > śniadania, bo uzna, że jest za grube? Bo ja takie prawo mam. Nauczyciela
    > parwo raczej bym negował.

    Nie, bo to nie wynika z podstawowych funkcji szkoły. Wymogi co do stroju i
    fryzury jednak wynikają, bo poprzez odpowiedni strój podkreśla się powagę
    szkoły i ważność pobieranej w niej nauki.

    >> Np. w przypadku zakładowej pieczy wychowawczej kontratyp działania w
    >> ramach uprawnień i obowiązków służbowych.
    > A gdzieś Ty taki kontratyp znalazł?

    Polecam artykuł "Kontratypy w polskim prawie karnym". Dostępny w Sieci.

    > Czyli, jak dyrektor każe go zamordować - niech będzie regulaminem -
    > to sprawca ścigany nie będzie? :-)

    Potrafisz dokonywać podstawowych rozróżnień - np. czynu zabronionego od
    czynu niezabronionego prawem?

    >>> Ale to nie ma to bezpośredniego przełożenia na szkołę, czy inną placówkę
    >>> wychowawczą.
    >> Ma przełożenie na rodziny zastępcze, rodzinne i państwowe domy dziecka,
    >> placówki wypoczynku, internaty, ma i na szkołę. Mogą zakazać słodyczy,
    >> mogą i farbowania włosów.
    > A tu oczywiście masz racje. Ale co to ma wspólnego z tematem naszej
    > dyskusji? My rozmawiamy o farbowaniu włosów i jego zakazie wyrażonym
    > regulaminem szkoły. Szkoła nie jest opiekunem prawnym, a jedynie sprawuje tę
    > opiekę w czasie pobytu na terenie szkoły.

    Rodzinny dom dziecka też nie jest opiekunem prawnym, sprawuje jedynie
    bieżącą pieczę nad małoletnim, zakładową pieczę wychowawczą. Jak szkoła.

    > Ale od wychowania do farbowania włosów, to droga
    > strasznie odległa i pokrętna. Bezpośredniego związku nie dostrzegam.

    I dlatego nie rozumiesz mojej argumentacji.

    >> bo to nie umowa o świadczenie usług (jak rozumiem ze swoich twierdzeń
    >> o "zleceniu" się już chyłkiem wycofałeś?).
    > Nie wycofałem się. Oj, nie odrobiłeś zadania domowego. A pisałem, byś
    > zajrzał na wszelki wypadek przed odpowiedzią do art. 750 kc, bo często o nim
    > się zapomina. Zajrzyj proszę choć teraz. No chyba, że znasz przepis, gdzie
    > unormowano usługę opieki nad małoletnim w przedzszkolu / żłobku od strony
    > cywilnoprawnej.

    Znam. Art. 354 i art. 355 § 1 oraz art. 427 kc.
    I nie "usługę opieki", lecz zobowiązanie opieki. Przedszkole nie jest
    placówką usługową, lecz oświatową. Przede wszystkim jest to stosunek
    administracyjnoprawny i to doskonale wynika z wyroku, który wkleiłem, a do
    którego się nie odniosłeś.

    >>> Moim zdaniem szkoła obligatoryjnie takiego zakazu wydać nie może.
    >> Skarż więc te wszystkie katolickie szkoły, które takie zakazy wydają (ba!
    >> nawet je mają oficjalnie wpisane do statutów), skarż te wszystkie szkoły
    >> publiczne, w których obowiązują mundurki. Życzę powodzenia.
    > Co innego mundurek, co innego włosy. Mundurek obowiązuje na terenie szkoły.
    > Włosy nie.

    Dlatego rodzice muszą wybrać taką szkołę, której wymagania im też
    odpowiadają, bo większość z tych wymagań będzie miało wpływ na ich dziecko
    również w domu.
    Dziecko również - czasem wbrew woli rodziców - zostanie w szkole nauczone
    wiedzy o Unii Europejskiej i - o zgrozo! - pozytywnego do niej stosunku. Ta
    wiedza nie wyparuje mu po przyjściu do domu.

    > Poza tym fakt, że szkoły w różny sposób różne rzeczy wprowadzają
    > w życie, nie stanowi podstawy do uznania, że czynią to zawsze w zgodzie z
    > prawem.

    Jak pisałem, sformułuj zarzut, podaj podstawy prawne i skarż. Wklej tu
    wyrok - wtedy przyznam Ci rację.

    > Co do szkół katolickich, to można domniemać, że skoro rodzice posyłają
    > dziecko do takiej szkoły, to zastanowili się i respektują ich regulamin.

    Mówię o katolickich szkołach mających uprawnienia szkoły publicznej. Prawo
    nie różnicuje wychowawczych uprawnień rejonowych szkół publicznych i
    nierejonowych szkół publicznych.

    > nagła dyrektor szkoły publicznej nakazał poranne modły do Mahometa na
    > podwórku szkolnym. Absurd powiadasz? A przecież są wyznaniowe, gdzie to
    > norma. Ale to są szkoły wyznaniowe i domniema się właśnie zgodę rodziców.
    > Takich hopsztosów w szkole publicznej nie możesz sobie urządzać.

    Tu wkraczamy w sferę wolności sumienia, a to zupełnie inna bajka.
    Wymogi co do stroju i wyglądu, nawet wobec osób dorosłych, na terenie
    zakładu pracy na przykład, nie są uznawane za wkraczanie w sferę sumienia i
    bezprawną ingerencję w sferę wolności jednostki.

    > Zakaz farbowania włosów jest jedynie przejawem głupoty i chęci udowodnienia,
    > że dyrekcja zawsze ma rację, bo niczego innego mieć na celu nie może.

    Z tego Twojego przekonania właśnie wynika to, że nie rozumiesz mojej
    argumentacji prawnej.

    > Romek! Nie ma bezpośredniego przełożenia pomiędzy uprawnieniami opiekuna, a
    > nauczyciela czy szkoły. Opiekun ma prawo wychować dziecko, tak jak uważa za
    > właściwe. Załóżmy z pewnymi ograniczeniami prawnymi, ale dość luźnymi.
    > Działania opiekuna podlegają w zasadzie ocenie tylko i wyłącznie sądu
    > rodzinnego.

    Używasz słowa 'opiekun' w sensie 'opiekun prawny'. Ja użyłem go w sensie
    'osoba sprawująca bieżącą pieczę nad osobą małoletniego'.
    Dlatego porównuję wychowawcze uprawnienia nauczyciela do wychowawczych
    uprawnień osób prowadzących rodzinne domy dziecka.

    > W wypadku nauczyciela, szkoły, dyrektora szkoły, to zupełnie inna
    > płaszczyzna. On ma wychować dziecko tak, jak nakazuje prawo, ale nie może
    > jednocześnie sprzeciwiać się woli opiekunów, dokąd wola ta nie pozostaje w
    > rozbieżności z prawem powszechnym.

    Nieprawda, bo inaczej wola którego z sześciuset, dajmy na to, rodziców
    miałaby w szkole być wiążąca? Twoja rodzicielska wola jest taka, żeby
    obowiązywała dowolność co do fryzury, moja wola - że nie życzę sobie tej
    dowolności w szkole. Czyjejś woli dyrektor/nauczyciel/statut musi się
    sprzeciwić. Idź sobie zatem do placówki, której pracownicy podzielają Twoje
    poglądy, ja pójdę sobie do innej. Ale OBIE szkoły będą działać zgodnie z
    prawem. A jeżelibyśmy zostali w jednej placówce, któryś z nas musiałby się
    z przyjętym rozwiązaniem pogodzić.

    > Jak nauczyciel jest katolikiem, a rodzice dziecka protestantami

    Znów wkraczasz w sferę wolności sumienia.

    > Bo ufarbowane włosy nikomu nie zagrażają, nie mogą spowodować szkody, nie
    > zakłócają porządku publicznego, nie mogą być przyczyn pożaru, powodzi i
    > kokluszu. Bo po prostu kolor włosów nie ma żadnego znaczenia i nie ma sensu
    > tego normować przepisami.

    Kolor MA znaczenie ;-)
    W wychowaniu też.

    > Można by było coś takiego wywieść z woli rodziców, ale to tylko w odniesieniu
    > do skół niepublicznych, gdzie to rodzice w jakimś tam stopniu regulują jakies tam
    > zakazy i nakazy, a szkoła jest wykonawcą ich woli.

    Wykonawcą ich woli? Nie czytałeś wyroku, który wkleiłem.

    > Diament jest miękki przy Tobie :-))

    Jak mam rację, to nie odpuszczę :-)

    RG

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1