W dniu 14-08-18 o 11:20, ń pisze:
> Uważasz, że za dwa pokolenia Żydzi nie będą mordować Palestyńczyków,

Walka Żydów z Palestyńczykami jest pokłosiem pomysłu umieszczenia w
środku terenów palestyńskich państwa żydowskiego. Za "krótki" jestem tu
na dywagacje polityczne czy historyczne na ten temat, ale osobiście
odnoszę wrażenie, że Żydzi po II Wojnie Światowej uważali,że najlepszym
pomysłem będzie własny kraj. Tylko nikt nie pomyślał o tym, że do tego
konieczne jest miejsce, w którym mieliby oni sensowną "przewagę
liczebną". Z braku takiego miejsca walnęli tym państwem tak trochę
bezsensownie nawiązując do historii sprzed tysięcy lat i wygenerowali
problem. Wydawało im się, że wyprą Palestyńczyków, albo, ze Ci przyjmą
ich jako wyzwolicieli, a od 70 lat prowadzą tam de facto wojnę. Sadzę,
że gdyby nie poparcie USA i kilku innych krajów, toby tę wojnę dawno
przegrali. Ale dla Amerykanów sytuacja jest wygodna, o mają
"zakładnika", i udzielając, bądź nie pomocy mogą wpływać na Żydów.

> a Rosjanie najeżdżać słabszych sąsiadów?

Tak, jakby Rzeczpospolita za czasów swojej świetności, czy przykładowo
inne kraje tego nie czyniły. W jaki sposób Rzym w pewnym okresie miał
panowanie od Anglii po Egipt? Czy może drogą demokratycznych wyborów?

Zresztą Amerykanie podobnie działają, tyle, że inteligentnie z dala od
własnego terytorium i dlatego to jest może mniej postrzegane. Ostatnią
wojnę koło siebie, to z Meksykiem prowadzili w połowie XIX wieku.
Prześledź sobie, jak to się tam odbyło.

Najpierw wysłali do tego Meksyku "zielonych ludzików" w postaci
plantatorów. Potem owi plantatorzy wręcz żebrali USA, by przyłączyła ich
do siebie. W konsekwencji prowadzonej w 1947 roku wojny Meksyk oddał USA
ponad połowę swego terytorium (Kalifornia, Teksas, Nowy Meksyk, Arizona,
Nevada, Utah, Wyoming, Kolorado), w sumie 1,35 mln km?. W 1853 roku
sprzedał jeszcze Amerykanom za 10 mln dolarów południową część
dzisiejszej Arizony, co na trwałe ustaliło granice na kontynencie.

Od północy Amerykanie graniczą z Kanadą, z którą w XVIII~XIX wieku
przepychali się co rusz. Tyle, że Kanada po zjednoczeniu, to duży kraj i
USA nie mogłoby by sobie tak łatwo z nią poradzić - zwłaszcza że
korzystają z poparcia Wielkiej Brytanii.

> I że np. ludobójstwa Ormian
> nie dokonali Turcy, lecz jakiś tam sobie anonimowy turecki 'Jan
> Kowalski' czy jak oni tam się w tej Turcji nazywali? To co dziś robią
> delegacje niemieckie przed np. pomnikiem ofiar getta?

Delegacje niemieckie, to w ogóle jest temat na osobną dyskusję. W
późnych latach 70-tych, gdy bywałem w NRD obchodzili oni tam w maju
Święto Zwycięstwa. Ponieważ moja wiedza o II WS opierała się w owym
czasie głownie na "Czterech Pancernych i pies" oraz kilku innych
podobnych dziełach, zatem naiwnie zapytałem o co tu chodzi. I
dowiedziałem się, że to było święto zwycięstwa braterskiej armii
czerwonej oraz niemieckiego antyfaszysty nad hitlerowcami.

W postrzeganiu Niemców z NRD ci faszyści, to było coś w rodzaju
kosmitów. Wylądowali na terenie Niemiec gdzieś koło 1933 roku, i po
klęsce odlecieli w 1945 roku. Nawet Niemcy z nimi walczyli.
Niedorzeczność tej koncepcji jest oczywista, ale Niemcy w to wierzyli i
bardzo nerwowo reagowali na wszelkie próby wykazania głupoty tej
konstrukcji.