eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoCzy rozpoczynac konflikt z sasiadem... › Re: Czy rozpoczynac konflikt z sasiadem...
  • Data: 2003-06-24 10:06:39
    Temat: Re: Czy rozpoczynac konflikt z sasiadem...
    Od: "stavi" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > > a co to znaczy _każdą_ czynność ????
    > wniesienie pozwu o ochronę własności, wydanie rzeczy,
    > zabezpieczenie roszczenia, żdanie zwrotu wydanych korzyści, jeżeli
    > posiadacz był w złej wierze. I nawet, jeżeli roszczenie
    > zostanie oddalone (nie odrzucone) to okres do zasiedzenia
    > biegnie na nowo.

    hm... jestem jeszcze niedouczony, ale czym się różni oddalenie od odrzucenia
    ?
    Bo jeśli jedno jest takie, że sąd tego nawet nie rozpatruje, to to jest
    najłatwiejszy sposób na wybrnięcie z zasiedzenia. (o ile rzeczywiście jest
    tak, że w obu przypadkach bieg zasiedzenia się przerywa). Wystarczy wymyśłić
    jakieś konkretne bzdury, nawet obraźliwe, nawet za to zapłacić jakąś karę na
    dom dziecka i sąd tego nie rozpatrzy i zasiedzenie biegnie od nowa ??


    > Nie, bo trzeba z roszczeniem wystąpić przeciw każdoczesnemu
    > posiadaczowi.

    wiem :), tylko, że kiedyś (zanim się douczyłem) myślałem, że jak każde, to
    każde i jak otrzymałem spadek, to znowu przestałem się tym interesować.
    Wiem, wiem, mój błąd w świetle tego super oczywistego, uczciwego prawa.


    > Mój dziadek sam nabył działkę przed II wś w Szczyrku.
    > Nie mam, ani mój dziadek też nie miał pretensji do tego,

    A mi się płakać chce, jak wiem, że ktoś sobie od ust odjął, zeby kupić
    działkę, a potem mu to ukradziono. I ja mam o to pretensje. (nie wszyscy
    mają dużo pieniędzy i dla niektórych kupno działki wiąże się z wyrzeczeniem)



    > Kurczę, ale dzieci rosną, nie? To trzeba było sobie zrobić zdjęcie z
    > dzieckiem, swoim, sąsiada, z drzewem, które też wyrosło, no cokolwiek,
    > czego się nie da odwrócić i odtworzyć :)

    teraz to ja wiem :(


    > > To że komuś coś pokaże, to nie znaczy, że tym władam.
    > I nie znaczy też, że nie władasz. Jak z tym kimś idziesz granicą działki i
    > wskazujesz, że to jeszcze jest moje to zachowujesz się jak właściciel.
    > Czyli władasz. Wykonujesz władzę właściciela.

    teoretycznie, a w praktyce zależy od uznaniowości sądu! i to jest złe!


    > Ale to nie wina instytucji zasiedzenia, tylko stronniczego sądu.
    > A nie kwestionuję, że stronniczy sędziowie są.

    właśnie dlatego chcę prawa, które wyeliminuje uznaniowość a tym samym
    'złych' sędziów. Zawsze się jakiś złodziej znajdzie, taka jest natura
    ludzka, ale należy z tym walczyć ograniczając im możliwości przestępst.


    > Zatem wieszanie psów na instytucji zasiedzenia tylko dlatego,
    > że sąd był wredny nie znajduje uzasadnienia.

    Moim zdaniem znajduje. Jakby w ustawie było podatki <=> brak zasiedzenia, to
    jakikolwiek zły sędzia mógłby mnie w **** pocałować. Zgadza się ?


    > Równie dobrze można zastosować taką argumentację
    > do wszystkich przepisów prawa, bo zawsze znajdzie się jakiś
    > przekupny sędzia, policjant, prokurator/sąsiad, ktokolwiek.

    i powinno się, jeśli można ograniczyć korupcyjność (możliwość wykorzystania
    go do przestępst) prawa to powinno to się zrobić, a nie liczyć na to, że
    wszyscy będą uczciwi. Jakby wszyscy byli uczciwi to nie trzebaby prawa!


    > Już wykazaliśmy chyba, że to nie prawo złodziejskie, tylko sędzia był
    > stronniczy. Zatem nie instytucja zasiedzenia winna.

    Samo w sobie zasiedzenie _nie_ jest złe. Tylko prawo, które reguluje _jak i
    kiedy_ się coś zasiedzi.


    > Postawienie płotu jest oznaką władania.

    wiem, ale czy to znaczy, że jak samochód w garażu to nie mogą Ci go ukraść,
    a jak na parkingu to mogą ?


    > A gdzie odnotowane, na mapie czy zaznaczone w terenie?
    > I czy sąsiad uznał przed Wami, że działka jest wasza?
    > Bo jeśłi przed urzędem uznał, że działka jest Wasza,
    > to od daty tego uznania dopiero rozpoczyna się ponownie
    > bieg do zasiedzenia,.

    hm.. no tu się można sprzeczać, bo on uznał granice (administracyjne)
    działki (czyli, że my jesteśmy wpisani w ksiegę) a nie, ze my tą działką
    władamy. To różnica. Sam pisałeś, ze zasiedzenie przerywa się przez czynność
    przed sądem _przeciwko niemu_, a nie taką ogólną, jak wytyczenie granic, czy
    sprawa spadkowa.

    > Stąd, jeśli takie uznanie było, a nie przytoczyłeś tego przed sądem,
    > i nie podniosłeś w apelacji, to wkopałeś. Ja bym jeszcze próbował
    > zrobić wznowienie postępowania....

    jak już wcześniej pisałem, nie przegrałem sprawy, tylko sprzedałem po 1/4
    ceny rynkowej. Teraz to już i tak po zabawie.


    > Trzeba było spróbować skorzystać z dozwolonej samopomocy z
    > art. 432 kc. Jak by to z sensem poukładać, miałbyś prawo zastawu
    > na krowie. ;)

    tak na poważnie, zastanawiałem się, czy nie na szybko (zanim zdąży założyć
    sprawę w sądzie) płot tam postawić, pomijam sprawę, że byłoby to niezgodne z
    prawem, bo najpierw musiałbym mu spawę o wydanie rzeczy założyć. Tylko, że
    wystarczy, ze udowodni, że 30 lat skończyło się wcześniej i by jeszcze miał
    płot za darmo :(

    > > czysta teoria, tak samo, jak adwokata można zaskarżyć o niewłaściwe
    > > staranie się :)))
    > Nie taka znowu teoria. W Katowicach znany mi jest przypadek

    jeden przypadek, kontra ilość prawników * ilość lat ich pracy * ilość spraw
    rocznie ? Wybacz, ale nie będę tego więcej komentował.


    > Pole do nadużyć powstaje, jak człowiek jest skłonny do nadużyć.

    i gdy prawo mu na to pozwala

    > A skoro sędzia po chamsku był stronniczy, to żadne prawo, nawet
    > zniesienie zasiedzenia by tu nic nie dało. Dowodziłby, że grunt zawsze

    dałoby, dało...

    > był ich, a znaki graniczne "kłamliwi świadkowie chyłkiem podstępnie
    > przestawili".

    no chyba sam się zgodzisz, że to byłoby mu _znaaaacznie_ trudniej udowodnić.
    A taką sprawę to zawsze można teraz założyć, a jednak nikt nie robi,
    chociaż nie ma szans na zasiedzenie (bo np. kradnie trawę od 10 lat). A
    nawet gdyby mu się udało, to uszczknąłby 5% działki góra, a nie 100%.
    To już inna klasa problemu.


    > A może dałoby się ją otworzyć? Może były sąsiad liczy na to, że olejesz
    > sprawę?

    j.w. sprzedałem wcześniej.

    > ....jak już do niej serca nie masz...

    mam serce, mam, jakbym spotkał tego ****** w ciemnej uliczce to ....... Jak
    to mówią, przyjdzie kryska na matyska :)


    Mam jeszcze jedno pytanie (bo już nie pamietam): czy jeśli przerwie się
    zasiedzenie przed sądem, np. na dzisiaj, to czy zasiadujący może dowodzić,
    że te 30 lat minęło rok temu i na tej podstawie uzyska prawo do zasiedzenia?

    pozdr.,
    stavi

    PS. zajrzyjcie jeszcze na inny post o tytule zasiedzenie


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1