eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoBrawurowa akcja SOK (przydlugie) › Re: Brawurowa akcja SOK (przydlugie)
  • Data: 2005-09-01 01:41:56
    Temat: Re: Brawurowa akcja SOK (przydlugie)
    Od: "Jotte" <t...@W...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W wiadomości news:df6m71$ekc$2@inews.gazeta.pl Robert Tomasik
    <r...@g...pl> pisze:

    > Najczęściej numer z laską odstawiają dziarscy staruszkowie. Widziałem
    > raz skutki. Rowerzystę zabrało pogotowie z dość ciężkimi obrażeniami
    > (jak na rowerzystę: wybite zęby, złamana ręka), a staruszek z
    > szelmowskim uśmiechem wyjaśnił, że w ostatniej chwili przed
    > rowerzystą, ale "niestety" laski już nie zdążył zabrać. Rowerzysta nie
    > sprawiał wrażenia skorego do kopania kogokolwiek.
    Dowodzi to tylko tego, że kolarz popełnił wykroczenie, zaś przestępca się
    wywinął.
    Ja nie tylko widziałem, ale codziennie widzę jak rowerzyści śmigają (to
    uważam za przesadę i realne sprowadzenie niebezpieczeństwa) po chodnikach,
    alejkach, przejeżdżają przez przejścia dla pieszych, robią dosłownie co chcą
    i jakoś nikt ich nie próbuje zatrzymać, piesi nie sprawiają wrażenie jakby
    chcieli coś kombinować z laskami, parasolami czy reklamówkami, tylko ładnie
    uskakują coś tem ew. mamrocząc. Niekiedy trafi się bohater, który poujada
    głośniej jak już młodzian na rowerze daleko.
    Naturalnie potępiam takie wybryki (rowerzystów).

    > W innym wypadku motorowerzyście mknącemu przez deptak paniusia
    > reklamówkę na twarz położyła. Reklamówkę zdążył z oczu zerwać, ale na
    > ominięcie płotu już czasu zabrakło. W tym wypadku najbardziej
    > poszkodowany był płot, trochę mniej pojazd - motocykliście w sumie się
    > wiele nie stało, ale również nikogo nie kopał. Tłumaczenie paniusi
    > analogiczne. Że uciekała i tak dalej.
    Węszę, węszę i wywęszyłem nieścisłość: motocyklista != motorowerzysta. Brak
    wiarygodności świadka. ;)

    > Za to spotkałem się jeszcze z
    > przypadkiem potrącenia dziecka przez mknącego rowerzystę w parku i
    > przed przyjazdem policji został zlinczowany. Lincz rozpoczął się po
    > tym, jak próbował odjechać. Ktoś zainicjował i ... . Winnych nie
    > ustalono, a rowerzysta miał jeszcze sprawę karną, bo dziecko złamało
    > rękę i był to normalny wypadek drogowy - potrącenie.
    1. Dziwne. Dotąd sądziłem, że sędzia Lynch specjalizował się w
    pozaprocesowym stosowaniu kary polegającej na umieszczaniu delikwenta w
    pozycji wertykalnej przy jednoczesnym pozbawieniu go kontaktu z podłożem.
    Praktyka, zwana od nazwiska wynalazcy - linczowaniem, nieuchronnie kończyła
    się zgonem. Jakim zatem cudem zlinczowanemu rowerzyście założono sprawę
    karną?
    2. Sytuacja ta jest możliwa jedynie w okolicznościach rażącej dysproporcji
    liczebnej rowerzysta/tłuszcza.

    --
    Pozdrawiam
    Jotte

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1