eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoKolizja, sprawca uciekl... co robi policja.(dlugie) › Kolizja, sprawca uciekl... co robi policja.(dlugie)
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
    From: " fox" <f...@g...SKASUJ-TO.pl>
    Newsgroups: pl.soc.prawo
    Subject: Kolizja, sprawca uciekl... co robi policja.(dlugie)
    Date: Mon, 30 Apr 2007 14:00:57 +0000 (UTC)
    Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
    Lines: 99
    Message-ID: <f14sqp$ho7$1@inews.gazeta.pl>
    NNTP-Posting-Host: c151-241.icpnet.pl
    Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: inews.gazeta.pl 1177941657 18183 172.20.26.237 (30 Apr 2007 14:00:57 GMT)
    X-Complaints-To: u...@a...pl
    NNTP-Posting-Date: Mon, 30 Apr 2007 14:00:57 +0000 (UTC)
    X-User: foks13
    X-Forwarded-For: 172.20.6.162
    X-Remote-IP: c151-241.icpnet.pl
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:459285
    [ ukryj nagłówki ]

    Witam.

    Postanowiłem zapisać się na to forum, bo wszystko wskazuje na to, że stałem
    się uczestikiem/ofiarą kolizji, w której ktoś z góry skazał moją sprawę na
    przegraną.

    W zeszły poniedziałek 23.04.07 wracając z pracy stałem na skrzyżowaniu Al.
    Solidarności i Mieszka I w Poznaniu czekając na zielone światło. Przede mną
    stało czerwone Clio i jeszcze z dwa inne samochody.

    Kiedy zapaliło się zielone wszyscy ruszyli, dwa pierwsze auta przejechały a
    kierowca Clio zatrzymał się, ponieważ z prawej strony nadjechała karetka
    pogotowia na sygnale.
    Ja również zatrzymałem się czekając na przejazd karetki i w tym momencie w
    tył mojego auta uderzyło niebieskie Renault Kangoo. Siła uderzenia była na
    tyle duża, że moje auto zostało przepchnięte na stojące przede mną Clio -
    bilans: zniszczony przód i tył mojego Kadeta (wgnieciona maska, grill,
    zgruchotany lewy tylny błotnik, pokrywa bagażnika, wgnieciony i uszkodzony
    hak holowniczy). Zarówno Clio jak i Kangoo nie odniosły na pierwszy rzut oka
    większych uszkodzeń. Twarz sprawcy była przez moment widziana przeze mnie w
    lusterku (ważne, gdyż umożliwiło mi to późniejszą identyfikacje tego Pana)

    Bezpośrednio po zdarzeniu, zgodnie z zasadami zachowania się po stłuczce
    kierowca Clio i ja, aby nie blokować ruchu na skrzyżowaniu przejechaliśmy je
    zatrzymując się na prawej stronie drogi przy zatoczce autobusowej. Obaj
    wysiedliśmy z aut oczekując, że sprawca uczyni to samo.
    Tymczasem kierowca Kangoo zaczął dziwnie się zachowywać. Zamiast przejechać
    skrzyżowanie zgodnie z kierunkiem pasa ruchu nieoczekiwanie skręcił w prawo
    i odjechał z miejsca zdarzenia ul. Mieszka I czyli po prostu uciekł z
    miejsca kolizji.
    Udało mi się jednak zapamiętać nr rejestracyjny sprawcy.

    Oczywiście od razu wezwana została policja, która sporządziła notatkę oraz
    spisała zeznania moje i kierowcy Clio.

    25.04.07 otrzymałem telefon od prowadzącego sprawę, że znaleziono sprawce i
    jestem proszony o niezwłoczne stawienie się na komisariacie w celu
    konfrontacji i złożenia zeznań.
    Kiedy przybyłem na miejsce od razu rozpoznałem zaparkowane przed Komendą
    auto oraz sprawcę, który wypierał się uczestnictwa w tej kolizji. Owszem,
    potwierdził swoją obecność na tym skrzyżowaniu w danym dniu i godzinie oraz
    fakt, że widział dwa stojące samochody, ale absolutnie nie uczestniczył w
    żadnej stłuczce.
    Nie musze chyba nadmieniać, że auto nie nosiło najmniejszych śladów
    jakiegokolwiek uszkodzenia poza różnicą w odcieniu dolnych partii błotnika
    pod zderzakiem. Policjant prowadzący sprawę od samego początku był w
    stosunku do mnie opryskliwy i nastawiony negatywnie.
    Jego zdaniem auto nie nosiło żadnych śladów jakichkolwiek napraw (dziwne, że
    widziała je przybyła na policje wraz ze mną moja partnerka i to niezależnie
    od mojej opinii, bez jakiejkolwiek konsultacji). Na moją uwagę, co do
    różnicy w odcieniu sprawca szybko wyjaśnił, ze auto miało naprawiany przód
    po sprowadzeniu i stąd owa różnica w odcieniu.
    Na moim błotniku zresztą do dziś widnieją ślady niebieskiego lakieru z auta
    sprawcy a na moją uwagę, ze można by te próbki zabezpieczyć w celu ustalenia
    czy pochodzą faktycznie z niebieskiego Kangoo policjant odrzekł ironicznie,
    że: &#8222;jak sobie je sam zrobię, bo on za nie płacić nie będzie&#8221;

    Potem policjant w obecności sprawcy ustalał szczegóły wypadku a raczej pytał
    o sprawy w stylu &#8222;jak sprawca był ubrany&#8221;, w której to dyskusji sprawca
    brał
    czynny udział dziwiąc się, że nie zapamiętałem detali dotyczących jego
    stroju. (ciekawe jak miałem to zrobić skoro ów pan ani na chwile nie wysiadł
    z auta i widziałem go tylko zza ograniczającej widoczność większości partii
    ciała kierownicy. Pominę już uwagi w stylu &#8222;dziwne, że Pan nie zapamiętał
    jak byłem ubrany a zapamiętał Pan moją twarz&#8221;.

    Ponieważ uparcie obstawałem przy swojej wersji policjant nieco spuścił z
    tonu.
    Następnie wyprosił mnie z pokoju, aby spisać zeznania sprawcy a po dobrych
    15 minutach to samo uczyniłem ja. Dalsza cześć już bez uszczypliwych uwag
    przebiegła standardowo, czyli policjant spisał moją wersje wydarzeń, podał
    mi nr polisy sprawcy abym mógł poprosić towarzystwo o wycenę szkód i to był
    koniec.


    Dzisiaj, tuż po wizycie Pana z PZU moja partnerka (właścicielka pojazdu)
    zadzwoniła do prowadzącego sprawę, aby ustalić, na jakim jest ona etapie.
    Usłyszała, że drugi świadek rzekomo zeznał, że potwierdza, iż auto sprawcy
    było na miejscu wypadku, ale że nie może potwierdza, ze był on sprawca
    kolizji (zupełnie coś innego niż w notatce policji sporządzonej na miejscu).
    Ponadto był bardzo opryskliwy a na pytanie, kiedy można oczekiwać jakiś
    bliższych informacji oraz wezwaniado Sądu odparł, że policja ma na takie
    rzeczy nawet i rok czasu a wezwania do sadu mogę nawet nie zobaczyć, bo
    sprawa może odbyć się zaocznie.
    Kiedy poruszył sprawę pozostałości lakieru sprawcy na błotniku jej auta
    usłyszała, ze kierowca Kadeta, (czyli ja) o tym nie wspominał.


    Sam już nie wiem, co mam o tym sadzić:

    W mojej ocenie wygląda to tak jakby to Policja chroniła sprawcę.
    Proszę o pomoc jak mam się zachować i czy wina kierowcy Kangoo jest w tym
    wypadku do udowodnienia. Pominę już fakt oczywistych dla mnie strat
    materialnych oraz brak widoków na ich rekompensatę w najbliższym czasie.
    Chodzi o to jak prowadzić tę sprawę dalej i czy w tym wypadku warto
    poprosić o fachową pomoc prawną.


    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1