eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › [Długie] Spółdzielnia chce zabrać nam mieszkanie własnościowe - chcą mowy najmu
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 35

  • 31. Data: 2006-12-24 22:10:36
    Temat: Re: [Długie] Spółdzielnia chce zabrać nam mieszkanie własnościowe - chcą mowy najmu
    Od: "Dominika" <r...@w...pl>

    > Poza tym nawet gdyby doszło do najgorszego - w wypadku wygaśnięcia
    > spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu spółdzielnia obowiązana
    > jest uiścić uprawnionemu wartość rynkową tego prawa (ale nie więcej niż
    > to, co spółdzielnia dostanie za to mieszkanie na licytacji).

    Boję się, że w przypadku "tego najgorszego" wcale nie byłoby tak dobrze.
    Mieszkanie sprzedaje się na licytacji, która nie zawsze kończy się ceną
    taką, jaką wartość ma mieszkanie. Widziałam klauzule przy ogłoszeniu
    licytacji, że spółdzielnia zachowuje sobie prawo do swobodnego wyboru oferty
    (czyli niekoniecznie najwyższej). Do tego duże znaczenie ma też fakt, że
    mieszkanie często w trakcie licytacji jest jeszcze zajęte przez poprzedniego
    własciciela, co też obniża kwotę z licytacji (to jest jedno u z uzasadnień
    TK do wyroku o wykreśleniu art 17(8), czyli ze członkostwo nie wiąże ze sobą
    utraty prawa do lokalu). Tak więc w rzeczywistości kwota z licytacji może
    był o wiele mniejsza niż wartość mieszkania i niekoniecznie wystarczy na
    zbudowanie domu poza miastem...

    Druga sprawa jest taka, że rodzice nie są już młodymi, zdrowymi ludzmi.
    Nawet jeśli szansa na wygranie ze spółdzielnią procesu o eksmisje jest duża,
    to nie wyobrażam sobie, żeby mogliby być wystawieni na taki stres. I dlatego
    chciałabym wyprostować tą sprawę już teraz, żeby do żadnej sprawy o ekmisję
    nie doszło. Zresztą co jak będziemy chcieli sprzedać mieszkanie (a właściwie
    własnościowe prawo do niego) za rok? Do tego potrzebne jest zaświadczenie ze
    spółdzielni a ona nam go nie wystawi bo będzie uważać, że nie mamy do niego
    praw. Boję się, że na żadne pisma o wyprostowanie sprawy i wydanie takiego
    zaświadczenia pozytywnie nie odpowiedzą i zostanie nam sąd...

    Z prawnikiem jestem umówiona na początku stycznia. Jeśli zobaczę, że może on
    mi skutecznie nie pomóc, to Witek podał mi namiar na solidnego innego
    prawnika i tak też zadzwonie. Będzie dobrze.

    Dziękuję za wszelką pomoc, pozdrawiam
    Dom



  • 32. Data: 2006-12-27 15:04:27
    Temat: Re: [Długie] Spółdzielnia chce zabrać nam mieszkanie własnościowe - chcą mowy najmu
    Od: "Czapla" <k...@p...onet.pl>

    Sorry, że tak trochę zboczę z tematu, ale co ma i może zrobić Spółdzielnia przy
    obecnym stanie prawnym, jeśli właściciel mieszkania nie płaci i nie wykazuje
    żadnej chęci na jakiekolwiek rozmowy? Ja wiem i podkreślam, że nie dotyczy to
    Dominiki, bo tu sytuacja jest zupełnie inna, ale w praktyce różne rzeczy się
    dzieją.

    W mojej Spółdzielni był przypadek, że właścicielka mieszkania nie chciała
    płacić, bo nie i już. Były oczywiście plany żeby pozbawić ją członkostwa
    Spółdzielni ale władze okazały się niezwykle litościwe i skończyło się na
    sądzie oraz komorniku. Ale w tym przypadku zadłużona miała duży majątek i
    egzekucja przebiegła sprawnie. Co jednak powinna zrobić Spółdzielnia jeśli
    majątek byłby ukryty (np. przepisany na pociotków)? Albo gdyby to trafiło na
    osobę bez majątku, bo takie też bywają? Np. mieszka sobie babcia w 100-
    metrowym mieszkaniu własnościowym w centrum wielkiego miasta. Nie płaci, bo
    emerytura jest mniejsza niż opłaty a przeprowadzić do mniejszego mieszkania się
    nie chce, bo jest emocjonalnie związana z tym lokalem. Dług rośnie, babcia
    rozmawiać ani płacić nie chce, komornik nigdy nie wyegzekwuje całości, bo
    emerytura mała a koszty egzekucji i sam dług duże. Co ma zrobić Spółdzielnia w
    takiej sytuacji? Przecież nie jest instytucją charytatywną i musi zadbać o
    interes spółdzielców, z drugiej strony jednak przecież nikt nie wyrzuci babci.
    Co można zrobić?

    Inny przypadek - pani sprzedała mieszkanie i sobie wyjechała. Nie wiadomo
    gdzie, choć wiadomo kiedy. Oczywiście zapomniała zapłacić za ostatnie pół roku.
    Nabywca oczywiście płaci, ale od momentu kupna - a zadłużenie jest z
    wcześniejszego okresu. Ma ktoś jakiś pomysł, żeby ścignąć oszustkę? Oczywiście
    zgodnie z prawem. Ten nabywca pewnie ma namiary na sprzedawczynię, ale nie
    udostepni, bo to przecież nie jego sprawa...

    Pozdrawiam

    Czapla

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 33. Data: 2006-12-27 16:32:49
    Temat: Re: [Długie] Spółdzielnia chce zabrać nam mieszkanie własnościowe - chcą mowy najmu
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Czapla wrote:

    > sądzie oraz komorniku. Ale w tym przypadku zadłużona miała duży majątek i
    > egzekucja przebiegła sprawnie. Co jednak powinna zrobić Spółdzielnia jeśli
    > majątek byłby ukryty (np. przepisany na pociotków)? Albo gdyby to trafiło na

    Takie ukrywanie majątku przed wierzycielami to przestępstwo. I istnieją
    mechanizmy egzekucji z takiego przepisanego majątku.

    > osobę bez majątku, bo takie też bywają? Np. mieszka sobie babcia w 100-
    > metrowym mieszkaniu własnościowym w centrum wielkiego miasta. Nie płaci, bo
    > emerytura jest mniejsza niż opłaty a przeprowadzić do mniejszego mieszkania się
    > nie chce, bo jest emocjonalnie związana z tym lokalem. Dług rośnie, babcia
    > rozmawiać ani płacić nie chce, komornik nigdy nie wyegzekwuje całości, bo
    > emerytura mała a koszty egzekucji i sam dług duże. Co ma zrobić Spółdzielnia w
    > takiej sytuacji? Przecież nie jest instytucją charytatywną i musi zadbać o

    Standardowo: komornik -> zajęcie mieszkania -> eksmisja. Nawet jeśli nie
    będzie na bruk - wystarczy zorganizować jakiś dużo skromniejszy lokal.

    > interes spółdzielców, z drugiej strony jednak przecież nikt nie wyrzuci babci.

    A dlaczego nie?

    > Co można zrobić?

    Można też poczekać, aż babcia ten świat opuści - odsetki przez ten czas
    będą rosnąć i będzie można przeprowadzić egzekucję ze spadkobierców.

    > Inny przypadek - pani sprzedała mieszkanie i sobie wyjechała. Nie wiadomo
    > gdzie, choć wiadomo kiedy. Oczywiście zapomniała zapłacić za ostatnie pół roku.
    > Nabywca oczywiście płaci, ale od momentu kupna - a zadłużenie jest z
    > wcześniejszego okresu. Ma ktoś jakiś pomysł, żeby ścignąć oszustkę? Oczywiście

    A może np. wyjechała na wakacje, chciała zapłacić po powrocie ale
    zginęła w jakimś wypadku... Byłoby ci łyso za wyzywanie od oszustów?

    > zgodnie z prawem. Ten nabywca pewnie ma namiary na sprzedawczynię, ale nie

    PO transakcji? A po co?


  • 34. Data: 2006-12-28 09:12:07
    Temat: Re: [Długie] Spółdzielnia chce zabrać nam mieszkanie własnościowe - chcą mowy najmu
    Od: "Czapla" <k...@p...onet.pl>

    > Takie ukrywanie majątku przed wierzycielami to przestępstwo. I istnieją
    > mechanizmy egzekucji z takiego przepisanego majątku.

    No tak, ale trzeba jeszcze to udowodnić. Przy małych kwotach mechanizmy te są
    raczej nieskuteczne, nikt tyłka nie ruszy.

    > > interes spółdzielców, z drugiej strony jednak przecież nikt nie wyrzuci
    > > babci.
    >
    > A dlaczego nie?

    Bo tak głupio jakoś... I kto koty będzie karmił? :)

    > Można też poczekać, aż babcia ten świat opuści - odsetki przez ten czas
    > będą rosnąć i będzie można przeprowadzić egzekucję ze spadkobierców.

    Wziąć długoterminowy kredyt na finansowanie babciowego czynszu?

    > A może np. wyjechała na wakacje, chciała zapłacić po powrocie ale
    > zginęła w jakimś wypadku... Byłoby ci łyso za wyzywanie od oszustów?

    Wyjechała na wakacje :). Dobre. Przez 10 lat płaciła regularnie co do dnia,
    naraz przestała płacić a po pół roku okazało się, że sprzedała mieszkanie.
    Przez następne pół roku siedziała cicho. Czekała aż dług się przedawni, zwykła
    oszustka. Podobno trzeba wierzyć w człowieka, ale tam gdzie w grę wchodzą
    pieniądze ta wiara powinna być mocno ograniczona. Nie jest mi łyso, nie lubię
    oszustów. Baba nie należy do najbiedniejszych.

    > > Ten nabywca pewnie ma namiary na sprzedawczynię, ale nie
    >
    > PO transakcji? A po co?

    Okazało się jednak, że gościu pękł. Nie będę tłumaczył w jaki sposób prezes go
    podszedł (każda Spółdzielnia ma swoje sposoby) ale adresik już jest. Wypłucze
    się oszustkę a i bydełka w nowej Spółdzielni też się narobi. Tam nikt nie
    będzie czekał pół roku jak u nas.

    Co do sposobu z komorniczym przekwaterowaniem do mniejszego lokalu to jest
    niezły pomysł. Szkoda tylko, że Spółdzielnia nie w ogóle wolnych mieszkań
    (tylko jeden dom). Ale może znajdzie się jakiś chętny na "zamianę" w ramach
    Spółdzielni. Jeśli nie, trzeba będzie babci kupić mieszkanie gdzieś indziej i
    zwrócić różnicę wartości. Problem polega na tym, że babcia jest niechętna do
    jakichkolwiek negocjacji i rozmów, pism nie przyjmuje. 40 lat komuny zrobiło
    swoje, z drugiej strony to trochę dziwne, bo babcia urodziła się przed wojną,
    powinna pamiętać jak to jest w normalnym kraju.

    Pozdrawiam

    Czapla

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 35. Data: 2007-01-22 17:47:27
    Temat: Re: [Długie] Spółdzielnia chce zabrać nam mieszkanie własnościowe - chcą mowy najmu
    Od: "Dominika" <r...@w...pl>

    Mam jeszcze jedno pytanie odnośnie tej sprawy.

    Czy po decyzji o wykluczeniu z grona członka spółdzielni mieszkaniowej, ale
    jeszcze przed uprawomocnieniem się tego (czyli przed upływem 30 dni, jakie
    miałam na odwołanie się do grona Walnego Zgromadzenia), formalnie jestem
    członkiem spółdzielni?

    Otóż po decyzji Rady Nadzorczej o wykreśleniu mnie z grona członków
    spółdzielni odwołałam się do Walnego Zgromadzenia (przed upływem terminu
    30-dniowego) do Walnego Zgromadzenia, ale po miesiącu otrzymałam odpowiedź,
    że Rada Nadzorcza i Zarząd odrzuciły moje odwołanie, bo nie spłaciłam 2000zł
    długu a to jest warunek konieczny o _ponowne przyjęcie_ w poczet członków.

    To jak to jest, najpierw Rada Nadzorcza podejmuje jakąś decyzję a później
    sama odrzuca odwołanie od tej decyzji mimo, że odwoływałam się do Walnego
    Zgromadzenia? I czy tracę członkostwo w momencie pierwszej decyzji Rady
    Nadzorczej czy dopiero po uprawomocnieniu się tej decyzji?
    Pozdrawiam Serdecznie
    Dominika


strony : 1 ... 3 . [ 4 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1