eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › rozwód - dla pań - ciut długie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 2

  • 1. Data: 2003-06-02 12:37:53
    Temat: rozwód - dla pań - ciut długie
    Od: "User" <r...@b...pl>

    Witajcie,
    proszę o opinię i wypowiedzi Pań, które przechodziły sprawę rozwodową, a w
    szczególnośco te Panie, które same składały wniosek o rozwód. Krótko opiszę
    moją sytuację:
    Poznałem pewna damę (przełom roku 2002/2003), zaczęliśmy się spotykać i choć
    podejrzewałem, że nie
    jest sama, to po 2 tygodniach znajomości wyznała mi, że ma męża. Po czym
    opowiedziała mi coś na początek, co się w jej życiu dzieje, jakie ma plany
    itd. Małżenstwo 12 lat (córka prawie w tym wieku). Powiedziała mi, że
    planuje rozwód. Po kolejnych 2 tygodniowych spotkaniach i rozmowach o
    wszystkim (o jej życiu również, zawsze coś o sobie i nieudanym życiu
    opowiedziała na spotkaniu) powiedziała mi, abym nigdy nie myślał, że sie
    rozwodzi z powodu mnie lub kogokolwiek innego. Po prostu stwierdziła, że
    koniec psychicznych męczarni (nawiasem mówiąc ma tylko ślub cywilny). Czuło
    się, że między nami rodzi się uczucie. Niestety, okoliczności (po prostu mąż
    się dowiedział przypadkiem, a nie chcieliśmy tego) zmusiły ją do
    wyprowadzenia się do rodziców i to rozpoczęło całą procedurę rozwodu. Wciąz
    spotykaliśmy się potajemnie i co ciekawe, uczucie wciąż narastało, aż do
    chwili, kiedy zrozumieliśmy, że się kochamy. Jednak ani ja ani ona nie
    chcieliśmy, aby nasze uczucie przesłoniło właściwą przyczynę rozwodu.
    Nie mógłbym życ z tym, że rozbiłem rodzinę, więc się upewniłem, że wie co
    robi.
    Dostałem odpowiedź, że to nie przeze mnie.
    Ale wiadomo, uczucia nie da się wyłaczyć jak np. telewizora. Czuła równiez,
    że
    zatraca się jej więź z córka. Spowodowało to ochłodzenie naszych kontaktów,
    rozważana była możliwość zaprzestania spotykania się i kontaktów, ale udało
    się nam wynegocjować tzw. przyjaźń, ale niestety, spotykając się trudno
    maskować swoje uczucia, (ona co zauważyłem spotykała się ze mną, ale myślami
    była w tej swojej sytuacji, w problemach z córka itd). Przyjaźń niewypaliła,
    tzn w tym sensie że mówiła, że moje uczucie ją osłabia, ona musi mieć siłę
    do walki w
    sądzie, by pokazać, że to nie rozwód przez i dla kogoś ale że to mąż nie był
    za święty i niestety rozstanie jest przez
    niego. A w moich gestach czy spojrzeniu widać było co czuje do niej.
    Skutek jest taki, że chciała zerwać naszą znajomość całkowicie, bo
    jak mówiła, nie może oszukiwać jego i dziecka, że nie ma nikogo w życiu, bo
    sumienie ją męczy, kiedy z córka nie może złapać więzi a spotyka się ze mną.
    Poza tym mówiła, że ma wrażenie, że otoczenie odbiera ją tak, jakby odeszła
    właśnie dla kogoś.
    Staneło na tym, że powiedziała mi, że nie możemy się już więcej spotykać.
    Powiedziała, że nie chce mieć nikogo obok siebie, musi swoje sprawy sama
    rozwiązać. Wynegocjowałem, aby zostawić ze sobą kontakt telefoniczny,
    mailowy i sms'owy. Cudem jest, że sie na to zgodziła (jak na razie był mail,
    w sumie jeden ale był i nie czuło sie aby był pisany na odczepnego). Wiem a
    raczej czuję, że ma strasznego doła, że jej się tak to wszystko ułożyło, że
    córka od niej jest "daleko" uczuciowo, mówiąc prościej, że traci dziecko.
    Dlatego odsunęła się ode mnie, aby ratować swoje więzi z dzieckiem.
    Prosiłem, aby kontakt zachować, aby po wszystkim, jak już dojdzie do siebie,
    aby zobaczyć jak to jest spotkać się już nie po kryjomu, jak to jest móc iść
    swobodnie ulicą (nie objętym czy za rekę, po prostu iść). Powiedziała, że
    nie może mi nic obiecać, nie może mi zostawiać złudzeń, bo nie wie co będzie
    po rozwodzie, jak będzie i czego będzie pragnęła. A nie chce być ze mna z
    wdzięczności (bo starałem się "czuwać" przy niej, dawałem drobniutkie
    prezenty pocieszenia np kwiaty, slodkości, wycinanki robione własnoręcznie
    itp). Jeśli już to chce być ze mną z miłości (i to akurat rozumiem). I
    powiedziała, że na tzw dzień dzisiejszy czuje, że nie kocha. Wiem, że jak są
    problemy, to o rzeczach przyjemnych się nie myśli, najpierw trzeba sie
    uporać z problemami, a potem sie cieszyć.
    Nurtuje mnie, czy jest to słuszne, że na okres rozwodowy lepiej się nie
    spotykać, lepiej znajomość zawiesić (chociaż w moim przypadku to bardziej
    zerwać). Acha, mówiła, że nie chce zostawiać niczego na później, boe nie
    chce składać deklaracji bo one zobowiązują. Mówię, a co będzie jeśli
    poczujesz, że uczucie odżyło, bo dojdziesz do siebie po wszystkim,
    odpowiedziała, że wtedy się będzie o to martwiła (a wcześniej mówiła, że byc
    może teraż żle robi i będzie tego potem żałowała, więc usilnie negocjowałem
    zachowanie kontaktu typu tel., mail, sms).
    Powiedzcie Drogie Panie, jest to normalne, aby kontakty zminimalizować aby
    uporządkować swoje życie? Że nie ma w takiej sytuacji miejsca na partnera
    życiowego, kiedy są takie problemy jak np dziecko?
    Ja naprawdę czuję, że ją bardzo kocham, nie chce naciskać i jej przeszkadzać
    (chyba moje uczucie przeszkadzało). Ja po prostu chciałbym po jej rozwodzie,
    jak odsapnie, spotkać się np na kawie, potem za jakiś czas iść do kina...po
    prostu odnowić to uczucie, lub powalczyć o jego odnowienie bo w to wierzę.
    Wiem, nie buduje się szczęscia na czyimś nieszczęściu, ale wiem też, że to
    nie przeze mnie. Czuje w sobie siły, aby ten okres przeczekać. Wiem, też że
    nic nie obiecała, że sprobujemy, że mialbym jakąś nadzieję (owszem, to że
    nie zerwała do końca bo jeszcze chce wymienić maila, czasem sie zdzwonić
    daje mi malutka nadzieję, bo wie, że ja kocham i że mi na niej zależy).
    Jeśli uważacie, że to nie wątek na listę, chetnie będę korespondował z
    poważnymi Paniami, jaki jest właśnie Pań punkt widzenia, odczuwania...itd.

    Pozdrawiam serdecznie

    P.S 1. Być może to opisałem chaotycznie, wiec osoby zainteresowane proszę o
    napisanie do mnie na priv'a i tam możemy kontynuować wątek, aby nie zanudzać
    grupy, i proszę o odpowiedzi, wypowiedzi na
    powyższy temat.

    P.S 2. Wiadomość poszła na grupę psychologia. Jeśli uważacie, że tutaj to
    jest
    spam, to bardzo przepraszam.
    --
    Sad "Userman"





  • 2. Data: 2003-06-03 22:03:54
    Temat: Re: rozwód - dla pań - ciut długie
    Od: "Xena" <tatiana_przecz ze spamem@linkor.com.pl>

    Osoba znana wszem i wobec jako User zamieszkała pod adresem
    <r...@b...pl>
    w artykule <news:bbfghd$3d3$1@okapi.ict.pwr.wroc.pl> napisała w ten
    deseń:

    > Witajcie,
    > proszę o opinię i wypowiedzi Pań, które przechodziły sprawę
    > rozwodową, a w szczególnośco te Panie, które same składały wniosek o
    > rozwód. Krótko opiszę moją sytuację:
    [ciach]

    Proponuję to wrzucić na grupę pl.soc.rodzina. Tam chyba więcej będzie
    odzewu.

    --
    Pozdrawiam
    Tatiana
    PS. odpisując na priv usuń "_przecz ze spamem" z adresu

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1