Witam
Proszę o radę w następującej sprawie.
W bloku w którym mieszkam mam sąsiadkę która choruje na schizofremię. Pani
ta jakieś trzy razy w roku podczas ataków choroby wychodzi z samego rana na
osiedle i chodzi sobie po uliczkach patrząc się na inne osoby takim wzrokiem
jakby ktoś conajmniej "zabił jej rodzinę"... Do tej pory, oprócz wyrzucania
z balkonu szafek, telewizora i innych rzeczy i ów tego chodzenia za ludzmi,
nic więcej się nie wydarzyło, lecz dzieci z podwórka boją się tej kobiety.
Kilkakrotne zwracanie uwagi rodzinie nie przynosi rezultatów, zawsze mówią
że mama nie chce brać tabletek i w czasie gdy oni są w pracy nie mogą jej
przypilnować. Osobiście mi to nie przeszkadza, lecz jak już wspomniałem małe
dzieciaki nie chcą wychodzić na dwór gdy chora sąsiadka spaceruje po całym
osiedlu. Czy można jakoś temu zaradzić? Nie chodzi mi o jakieś ostateczne
środki i proszę o radę co powinniśmy, jako rodzice tych dzieci zrobić.
Jeszcze raz nadmieniam że rozmowy z rodziną tej Pani nie przyniosły nigdy
rezultatu.

Pozdrawiam

mleczarz