Witam udzielajacych sie na grupie,

(przepraszam za brak polskich liter - ale...nie uwierzycie
...mam zepsuta klawiature).


mam trudny orzech do zgryzienia i prosze o pomoc.


Skladam wniosek o pozwolenie na rozbudowe domu;


- budynek zostal oddany do uzytku w 94r., oczywiscie
po uprzednim wydaniu pozwolenia na jego budowe,
- dojazd do dzialki z drogi publicznej zostal ustalony
przez droge nieutwardzona, ktora byla wtedy w
zarzadzie gminy,
- stan prawny byl dos zagmatwany - w latach 70-tych
wskutek pewnej ustawy, rozparcelowano kawal
ziemi i wydzielono pas drogi, ustanawiajac zarzad
gminy nad tym kawalkiem i umozliwiajac tym samym
ew. nabywcom dzialek polozonych przy niej, dojazd
- jak sie po latach okazalo wskutek animozji pomiedzy
sasiadami dzialek lezacych przy w/w dojezdzie, gmina
zrzekla sie swoich udzialow i praw do tego gruntu.


Obecny stan (z wypisu gruntow);

- polowa drogi dojazdowej (podzielona wzdluz) -
przylegajaca do mojej dzialki, jest wspolwlasnoscia
32 podmiotow !!! (dlugosc dojazdu do mojej dzialki to
okolo 120m, droga ma 160m dl.- jest slepa),
- nie jestem na powyzszej liscie,
- druga polowa (dalej od mojej dzialki) nie wiem czyja
jest - nie przyszlo mi do glowy sprawdzic.
- jest miejscowy plan, wiec wuzetki nie ma, a w planie
zadnej wzmianki o drodze.


Pociesza mnie ta "druga polowa" - byc moze gmina
sobie ja "zostawila" majac baczenie na obecnych
wlascicieli posesji, umozliwiajac im tym samym prawnie
dojazd. To musze sprawdzic.


"Orzechy twarde"
- czy musze cokolwiek wyjasniac w urzedzie ta
kuriozalna sytuacje, skladajac wniosek o pozwolenie
na rozbudowe - wszak wypis z rejestru gruntow w
jakims celu sie zalacza do wniosku?
- czy w ogole jest mozliwe, aby gmina dopuscila do
wypuszczenia z reak dzialki, ktora zapewnia JEDYNY
dojazd do nieruchomosci z drogi publicznej podmiotom nie
posiadajacym skrawka gruntu budowlanego przy
tym dojezdzie, nie informujac o tym np.mnie?
- jezeli jest tak, ze istotnie ta polowa drogi dojazdowej
polozona dalej od mojej posesji jest we wladaniu gminy,
to czy stanowi to podstawe do uznania, ze mam
zapewniony dojazd do dzialki.


"orzechy miekkie"
- czy tez "walic" do urzedu z papierami i nie "szczypac"
sytuacja, na ktora nie mialem wplywu - a dojazd z drogi
publicznej musze miec.
- zaczynam sie bac o losy pozwolenia i realizacje moich
marzen o pieknych zadaszeniach i nowym tarasie - moze
po prostu lepiej sie nie wychylac?


Czy jest ktos kto z praktyki znalby podobna sytuacje i
jej rozstrzygniecie? Nie bardzo wiem jakie przepisy tu
zastosowac - moze jest tez prawna podstawa rozwiazania
problemu?


Bede wdzieczny za sugestie.


T.

do góry

Dnia 17 Jul 2006 00:07:16 -0700, k...@o...pl napisał(a):

> Witam udzielajacych sie na grupie,
>
> (przepraszam za brak polskich liter - ale...nie uwierzycie
> ...mam zepsuta klawiature).
>
>
> mam trudny orzech do zgryzienia i prosze o pomoc.
>
>
> Skladam wniosek o pozwolenie na rozbudowe domu;

Temat był poruszany na grupie ,ale odpowiem ci tak prędzej czy później
,ale na pewno musisz zacząć składać na zakup helikoptera. Nie wierz w
"moc" służebnej drogi ani w hymny pochwalne ,które tu niektórzy na rzecz
tej instytucji prawnej wypisywali. Jedną z najczęściej występujących
przyczyn konfliktów sąsiedzkich to problem to : zbyt wąska droga
dojazdowa, droga służebna, prowadzenie mediów przez działki innych
właścicieli i tak dalej.
powodzenia.

akala

do góry