tylko jakie jest prawdopodobieństwo, że kilkanaście osób się dogada.
Nierealne.

Tez tak kiedys myslalem i nadal mama nadzieje , ze "entuzjazm" nie sopwoduje
skutkow porownywalnych do tych po 30 czerwca 1946.A co do przyczyn moich obaw
to sami zobaczcie:
http://info.onet.pl/730282,11,1,0,120,686,item.html

I nawet to nie tlumaczy naglego 80% ozywienia wyborcow:
"Ważna też była końcówka kampanii wyborczej, kiedy uruchomiono prawdziwą
machinę socjotechniczną. Dobrze spisały się media, zadziałały też najnowsze
wynalazki: SMS-y robią swoje, a już szczególnie w okresie ciszy
przedreferendalnej- ocenia profesor Janusz Czapiński."

Moim zdaniem glosowanie "za" , nie zwalnia nikogo od odpowiedzialnosci co dalej
i z kim i dokad.Bo cel juz za duzo razy uswiecal srodki.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl