eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoProśba o weryfikację › Re: Prośba o weryfikację
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not
    -for-mail
    From: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
    Newsgroups: pl.soc.prawo
    Subject: Re: Prośba o weryfikację
    Date: Wed, 7 Jan 2004 17:53:53 +0100
    Organization: news.onet.pl
    Lines: 100
    Sender: r...@p...onet.pl@pc203.nowysacz.cvx.ppp.tpnet.pl
    Message-ID: <bthhkh$72j$5@news.onet.pl>
    References: <btgng3$470$1@inews.gazeta.pl>
    NNTP-Posting-Host: pc203.nowysacz.cvx.ppp.tpnet.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: news.onet.pl 1073498577 7251 217.99.219.203 (7 Jan 2004 18:02:57 GMT)
    X-Complaints-To: a...@o...pl
    NNTP-Posting-Date: 7 Jan 2004 18:02:57 GMT
    X-Priority: 3
    X-MSMail-Priority: Normal
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
    User-Agent: Hamster/2.0.0.1
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:186213
    [ ukryj nagłówki ]

    Użytkownik "Tomek P." <t...@W...gazeta.pl> napisał w wiadomości
    news:btgng3$470$1@inews.gazeta.pl...

    Co do dzierżyciela, to jak sama nazwa wskazuje jest to osoba dzierżąca, w
    wypadku psa osoba dzierżąca najpewniej przeciwny do psa koniec smyczy albo
    innego jej surogatu. Generalnie w kontekście omawianego zagadnienia osoba,
    która wyszła na spacer z pieskiem bez względu na jej stosunek prawny do
    samego psa jest właśnie dzierżycielem.

    Co do sprzątania nieczystości, to należało by się oprzeć na kodeksie
    cywilnym. Założywszy chyba zasadnie, że złożenie gówna przez czworonoga
    powoduje jakąś tam szkodę związaną choćby z koniecznością sprzątnięcia
    tego, to wobec faktu, że sam "sprawca" odpowiadać cywilnie nie może za
    swoje odchody, odpowiada zgodnie z art. 431 kc ten kto zwierzę chowa lub
    się nim posługuje. Żadne z tych określeń nie odwołuje się w żaden sposób
    do własności zwierzęcia, więc osobę znajdującą się na drugim końcu smyczy
    można spokojnie w tym wypadku pociągnąć do stosownej odpowiedzialności.

    Od strony utrzymania czystości sprawa jest unormowana w Ust. z dnia 13
    września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Zgodnie z tą
    ustawą utrzymanie czystości i porządku w gminach należy do obowiązkowych
    zadań własnych gminy. Gminy zapewniają czystość i porządek na swoim
    terenie i tworzą warunki niezbędne do ich utrzymania, a w szczególności
    określają wymagania wobec osób utrzymujących zwierzęta domowe w zakresie
    bezpieczeństwa i czystości w miejscach publicznych. Chciał bym podkreślić,
    że mowa o "osobach utrzymujących zwierzęta" a nie o właścicielach
    zwierząt. A to trochę inny zakres podmiotowy. Generalnie osobę, która
    przetrzymuje zwierzę przybłąkane można moim zdaniem zaliczyć do kręgu osób
    utrzymujących to zwierzę. Być może czasowo, ale jednak. Jeśli w jakiejś
    gminie faktycznie użyto określenia "właściciel" zamiast "utrzymujący" to
    jest to po prostu błąd, bo aktem niższego rzędu nie można zmienić ustawy,
    a ta obowiązek ten wyraźnie nakłada na utrzymujących zwierzęta a nie na
    właścicieli.

    W kontekście wykazania, że zwierzę się przybłąkało, to zaproponowany przez
    Ciebie sposób rozlepiania ogłoszeń w zupełności nie zabezpiecza takiej
    osoby przed niczym. Zgodnie z art. 183 kc "przepisy o rzeczach
    znalezionych stosuje się odpowiednio do (...) zwierząt, które zabłąkały
    się lub uciekły." A ten, "kto znalazł rzecz zgubioną, powinien
    niezwłocznie zawiadomić o tym osobę uprawnioną do odbioru rzeczy. Jeżeli
    znalazca nie wie, kto jest uprawniony do odbioru rzeczy, albo jeżeli nie
    zna miejsca zamieszkania osoby uprawnionej, powinien niezwłocznie
    zawiadomić o znalezieniu właściwy organ państwowy." Moim zdaniem
    wywieszenia na dwóch sąsiednich drzewach ogłoszenia o znalezieniu
    zwierzęcia nie można uznać za surogat powiadomienia właściwego organu
    państwowego. Publikacja w gazecie również nie jest prawidłową formą. Takie
    powiadomienia mogą co najwyżej stanowić uzupełnienie powiadomienia
    stosownego organu.

    Co więcej, ten "kto w ciągu dwóch tygodni od dnia znalezienia cudzej
    rzeczy albo przybłąkania się cudzego zwierzęcia nie zawiadomi o tym organu
    Policji lub innego organu państwowego albo w inny właściwy sposób nie
    poszukuje posiadacza," ten popełnia wykroczenie z art. 125 kw i podlega
    karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany. Tak więc wpadamy z deszczu
    pod rynnę. Propozycja rozlepiania ogłoszeń co "666 dób" jest dla mnie
    cokolwiek dziwna i tajemnicza, a w każdym razie naraża realizującego twoją
    koncepcję na moim zdaniem słuszny zarzut, że jednak może i poszukiwał
    posiadacza, ale w sposób który trudno uznać za właściwy, a w konsekwencji
    na zarzut popełnienia wykroczenia. Zresztą przy okazji oświeć mnie skąd ta
    cyfra "666", bo z niczym mi się nie kojarzy.

    Pomijając powyższe aspekty, to przed podatkiem od psa oświadczenie, iż to
    jest pies znaleziony również w żaden sposób nas nie uchroni. W ustawie z
    dnia 12 stycznia 1991 r. o podatkach i opłatach lokalnych czytamy, że
    podatnikami podatku od posiadania psów są osoby fizyczne posiadające psy.
    A zatem ustawa nie odwołuje się do prawa własności, ale do posiadania. A
    to znowu zupełnie dwie różne rzeczy. Powołana ustawa nie definiuje co
    rozumie pod pojęciem posiadania. Uznać zatem należy, iż zastosowanie ma
    definicja zawarta w art. 336 kc. A tam czytamy, że "posiadaczem rzeczy
    jest zarówno ten, kto nią faktycznie włada jak właściciel (posiadacz
    samoistny), jak i ten, kto nią faktycznie włada jak użytkownik, zastawnik,
    najemca, dzierżawca lub mający inne prawo, z którym łączy się określone
    władztwo nad cudzą rzeczą (posiadacz zależny)." W tej sytuacji, jeśli to
    Ty będziesz miał władztwo na tym psem (na przykład trzymał smycz, co jest
    wyrazem pewnego władztwa moim zdaniem), to zgodnie z art. 339 domniemywa
    się, że ten jesteś posiadaczem samoistnym. I to Ty musisz to domniemanie
    obalić, skoro chcesz coś na tej podstawie dowieść. Samym oświadczeniem, że
    to nie Twoje raczej sądu nie przekonasz. No i w tym wypadku podobnie jak
    przy utrzymaniu czystości, jeśli jakaś gmina faktycznie w chwale użyła
    zwrotu "właściciel", to popełniła błąd.

    Jedyne rozsądne tłumaczenie które przychodzi mi do głowy i mogące uchronić
    nas przed podatkiem, to że pies jest tylko na chwilę pod opieką. Wówczas
    jednak należy wskazać posiadacza tego psa no i on powinien uregulować ten
    podatek. W tej sytuacji od strony prawnej należałoby to uznać jako umowę
    cywilnoprawną chwilowej opieki nad tym zwierzęciem. Umowę oczywiście
    zawartą ustnie i może nawet nieodpłatnie, tym nie mniej powodującą, że
    konkretna osoba trzyma za ten koniec smyczy niejako w imieniu właściciela,
    a nie swoim własnym.

    Nie chce mi się doktoryzować z tego tematu i zastanawiać jaki by to był
    rodzaj umowy. Załóżmy, że w ramach dopuszczalnego w prawie cywilnym
    samotwórstwa umów będzie to coś pośredniego pomiędzy umową o dzieło a
    upoważnieniem. Zresztą to nie jest tak bardzo istotne. Tak więc o ile są
    gdzieś w Polsce gminy, które zrezygnowały z pobierania podatku, albo mamy
    osobę która jest zwolniona, to pozostaje jedynie uzgodnić z nią, iż w
    wypadku problemów będziemy twierdzić, że to jej pies, a my się jedynie nim
    opiekujemy. Takie oświadczenie poparte potwierdzeniem przez rzeczoną osobę
    tego faktu będzie bardzo trudno obalić.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1