Witam,
mieszkamy w wynajętym mieszkaniu. Dzisaj rano zapukał do nas facet przedstawiający
się jako
komornik i pyta o jakąś nieznaną mi osobę (ponoć tu zameldowaną). Może to poprzedni
właścicel? Nie wiem. Zabrał się do spisywania naszych sprzętów, kiedy powiedziałem,
że to
nasze, powiedział aby przygotować do wglądu dokumenty potwierdzające własność. A ja
takich
mam niewiele (tylko jakieś kwitki od kredytu na szafę etc.) Co jest grane? Czy ten
facet
naprawdę może nam pozabierać dobytek, bo tu jest zameldowana (ponoć) osoba, której on

szuka? Żona jest w stresie od rana (facet był strasznie nieprzyjemny), nasłuchała się
w telewizji
historii, jak to komornicy potrafili zlicytować ludziom dobytek na psie grosze. Ja
jestem ciemny
jak tabaka w rogu: trzeba w tym kraju komuś udowadniać, że nie jestem wielbłądem?
Ktoś wie
jak to z tym jest?

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/