eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Skąd różne instytucje wiedzą(?) o ubezwłasnowolnieniu petenta?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 7

  • 1. Data: 2014-11-16 16:55:53
    Temat: Skąd różne instytucje wiedzą(?) o ubezwłasnowolnieniu petenta?
    Od: Piotrek <p...@p...onet.pl>

    Przeglądając czeluście internetu znalazłem jakiś wątek sprzed wielu lat, w którym
    ktoś zadał podobne pytanie. Niestety został chyba opacznie zrozumiany - dyskutanci
    odwrócili kota ogonem i zarzucili mu, że domaga się znakowania ludzi jak w
    Oświęcimiu. Tym razem spróbuję ja, bo ta kwestia też mnie nurtuje. Sprawa jest
    prosta: skąd pracownicy różnych instytucji państwowych wiedzą (o ile wiedzą) czy
    petent zgłaszający się do nich w jakiejś sprawie nie jest przypadkiem osobą
    ubezwłasnowolnioną, pozbawioną zdolności do czynności prawnych? Nawet jeśli istnieje
    (a istnieje?) coś takiego jak centralny rejestr osób ubezwłasnowolnionych, to nie
    jest on przecież rutynowo sprawdzany w poszukiwaniu każdej osoby, która próbuje
    załatwić jakąś sprawę urzędową albo dokonać transakcji w banku. Jak to więc w
    praktyce wygląda? Istnieją jakieś środki zapobiegawcze, tzn. takie osoby posiadają
    stosowną adnotację w dowodzie osobistym (albo jakiś inny jego wzór), pozwalającą
    natychmiast stwierdzić, że pewnych rzeczy im nie wolno? A może odwala się fuszerkę,
    tzn. milcząco zakłada się, że osoba pozbawiona zdolności do czynności prawnych
    pokornie stosuje się do zakazu i nie spróbuje takowych czynności podjąć, a
    interweniuje się dopiero po fakcie, kiedy sprawa już się rypnie?


  • 2. Data: 2014-11-17 08:28:32
    Temat: Re: Skąd różne instytucje wiedzą(?) o ubezwłasnowolnieniu petenta?
    Od: Marek <f...@f...com>

    On Sun, 16 Nov 2014 07:55:53 -0800 (PST), Piotrek
    <p...@p...onet.pl> wrote:
    > ję ja, bo ta kwestia też mnie nurtuje. Sprawa jest prosta: skąd
    praco=
    > wnicy różnych instytucji państwowych wiedzą (o ile wiedzą) czy pe=
    > tent zgłaszający się do nich w jakiejś sprawie nie jest przypadkiem=
    > osobą ubezwłasnowolnioną, pozbawioną zdolności do czynności pr=
    > awnych?

    A po co ma z góry wiedzieć? Sądy działają po fakcie a nie przed
    (zawsze orzekają stan dokonany). Jeśli osoba dokona czynności, do
    których nie ma umocowań prawnych, będą one nieważne.
    Twoje pytanie jest z gatunku "dlaczego ludzie popełniają
    przestępstwa, skoro wiedzą, że jest to karalne."

    --
    Marek


  • 3. Data: 2014-11-17 08:32:28
    Temat: Re: Skąd różne instytucje wiedzą(?) o ubezwłasnowolnieniu petenta?
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    W dniu 2014-11-17 08:28, Marek pisze:
    > On Sun, 16 Nov 2014 07:55:53 -0800 (PST), Piotrek
    > <p...@p...onet.pl> wrote:
    >> ję ja, bo ta kwestia też mnie nurtuje. Sprawa jest prosta: skąd
    > praco=
    >> wnicy różnych instytucji państwowych wiedzą (o ile wiedzą) czy pe=
    >> tent zgłaszający się do nich w jakiejś sprawie nie jest przypadkiem=
    >> osobą ubezwłasnowolnioną, pozbawioną zdolności do czynności pr=
    >> awnych?
    >
    > A po co ma z góry wiedzieć? Sądy działają po fakcie a nie przed (zawsze
    > orzekają stan dokonany). Jeśli osoba dokona czynności, do których nie ma
    > umocowań prawnych, będą one nieważne. Twoje pytanie jest z gatunku
    > "dlaczego ludzie popełniają przestępstwa, skoro wiedzą, że jest to
    > karalne."

    Analogia raczej nietrafna, jeśli już, to: "skąd ludzie mieliby wiedzieć,
    że to dziecko nie może kupić papierosów, skoro w żaden sposób nie można
    zweryfikować jego wieku" (z tym zastrzeżeniem, że zła ocena nie rodzi
    odpowiedzialności karnej, tylko negatywne konsekwencje cywilne-finansowe
    dla strony źle oceniającej).

    --
    Liwiusz



  • 4. Data: 2014-11-18 18:46:14
    Temat: Re: Skąd różne instytucje wiedzą(?) o ubezwłasnowolnieniu petenta?
    Od: Piotrek <p...@p...onet.pl>


    > > ję ja, bo ta kwestia też mnie nurtuje. Sprawa jest prosta: skąd
    > praco=
    > > wnicy różnych instytucji państwowych wiedzą (o ile wiedzą) czy pe=
    > > tent zgłaszający się do nich w jakiejś sprawie nie jest przypadkiem=
    > > osobą ubezwłasnowolnioną, pozbawioną zdolności do czynności pr=
    > > awnych?
    >
    > A po co ma z góry wiedzieć? Sądy działają po fakcie a nie przed
    > (zawsze orzekają stan dokonany). Jeśli osoba dokona czynności, do
    > których nie ma umocowań prawnych, będą one nieważne.
    > Twoje pytanie jest z gatunku "dlaczego ludzie popełniają
    > przestępstwa, skoro wiedzą, że jest to karalne."
    >
    Chyba łatwiej zapobiec np. zawarciu niezgodnej z prawem umowy niż po fakcie
    walczyć o jej anulowanie? Raczej nie każdą decyzję tego typu można później
    łatwo cofnąć, być może czasami jest to w ogóle niemożliwe i co wtedy? Nawet jeśli
    sprawa jest do odkręcenia, to praktycznie zawsze wiąże się z przykrymi
    konsekwencjami dla jednej ze stron. Załóżmy, że ktoś przeprowadza się na drugi koniec
    kraju i kupuje tam mieszkanie, a stare sprzedaje. Po kilku miesiącach życia w nowym
    miejscu nagle się okazuje, że jego nowe mieszkanie wcale nie jest jego, bo sprzedał
    mu je ktoś, kto z takich czy innych powodów nie miał prawa tego zrobić i transakcja
    jest w świetle prawa nieważna (swoją drogą, coś mi świta, że synek Koterskiego
    wywinął kiedyś komuś taki numer sprzedając cudze mieszkanie). Byłoby trochę
    nieciekawie, prawda? Oczywiście że wszystkich oszustw i przestępstw nie da się
    uniknąć, ale nie rozumiem dlaczego skoro pewna grupa osób jest z określonych powodów
    pozbawiona pewnych praw, to nie jest to odnotowywane w taki sposób, żeby te osoby z
    góry nie mogły zrobić czegoś, czego im nie wolno. Bo byłyby "znakowane"? Na tej samej
    zasadzie "znakowane" są przecież wszystkie osoby niepełnoletnie - albo pokażesz dowód
    osobisty, albo
    Z GÓRY zakażemy ci czegoś, do czego prawo mają wyłącznie osoby dorosłe. Gdyby tak nie
    było, to każda osoba niezależnie od wieku byłaby przez domniemanie traktowana jak
    pełnoletnia - dopiero po fakcie weryfikowałoby się jej wiek
    i np. w razie konieczności jej karta do głosowania byłaby wyławiana z urny wyborczej
    :)


  • 5. Data: 2014-11-18 20:03:41
    Temat: Re: Skąd różne instytucje wiedzą(?) o ubezwłasnowolnieniu petenta?
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    W dniu 2014-11-18 18:46, Piotrek pisze:
    >
    >>> ję ja, bo ta kwestia też mnie nurtuje. Sprawa jest prosta: skąd
    >> praco=
    >>> wnicy różnych instytucji państwowych wiedzą (o ile wiedzą) czy pe=
    >>> tent zgłaszający się do nich w jakiejś sprawie nie jest przypadkiem=
    >>> osobą ubezwłasnowolnioną, pozbawioną zdolności do czynności pr=
    >>> awnych?
    >>
    >> A po co ma z góry wiedzieć? Sądy działają po fakcie a nie przed
    >> (zawsze orzekają stan dokonany). Jeśli osoba dokona czynności, do
    >> których nie ma umocowań prawnych, będą one nieważne.
    >> Twoje pytanie jest z gatunku "dlaczego ludzie popełniają
    >> przestępstwa, skoro wiedzą, że jest to karalne."
    >>
    > Chyba łatwiej zapobiec np. zawarciu niezgodnej z prawem umowy niż po fakcie

    Jasne, ale póki co tak nie jest.

    --
    Liwiusz


  • 6. Data: 2014-11-18 20:55:19
    Temat: Re: Skąd różne instytucje wiedzą(?) o ubezwłasnowolnieniu petenta?
    Od: Marek Wisniewski <m...@g...com>

    W dniu niedziela, 16 listopada 2014 16:55:54 UTC+1 użytkownik Piotrek napisał:
    > Przeglądając czeluście internetu znalazłem jakiś wątek sprzed wielu lat, w którym
    ktoś zadał podobne pytanie. Niestety został chyba opacznie zrozumiany - dyskutanci
    odwrócili kota ogonem i zarzucili mu, że domaga się znakowania ludzi jak w
    Oświęcimiu. Tym razem spróbuję ja, bo ta kwestia też mnie nurtuje. Sprawa jest
    prosta: skąd pracownicy różnych instytucji państwowych wiedzą (o ile wiedzą) czy
    petent zgłaszający się do nich w jakiejś sprawie nie jest przypadkiem osobą
    ubezwłasnowolnioną, pozbawioną zdolności do czynności prawnych? Nawet jeśli istnieje
    (a istnieje?) coś takiego jak centralny rejestr osób ubezwłasnowolnionych, to nie
    jest on przecież rutynowo sprawdzany w poszukiwaniu każdej osoby, która próbuje
    załatwić jakąś sprawę urzędową albo dokonać transakcji w banku. Jak to więc w
    praktyce wygląda? Istnieją jakieś środki zapobiegawcze, tzn. takie osoby posiadają
    stosowną adnotację w dowodzie osobistym (albo jakiś inny jego wzór), pozwalającą
    natychmiast stwierdzić, że pewnych rzeczy im nie wolno? A może odwala się fuszerkę,
    tzn. milcząco zakłada się, że osoba pozbawiona zdolności do czynności prawnych
    pokornie stosuje się do zakazu i nie spróbuje takowych czynności podjąć, a
    interweniuje się dopiero po fakcie, kiedy sprawa już się rypnie?

    "Różne instytucje" wiedza o tobie wiecej, niz ty sam jestes sobie przypomniec ze
    swojej przeszlosci.


  • 7. Data: 2014-11-18 22:04:22
    Temat: Re: Skąd różne instytucje wiedzą(?) o ubezwłasnowolnieniu petenta?
    Od: Marek <f...@f...com>

    On Tue, 18 Nov 2014 09:46:14 -0800 (PST), Piotrek
    <p...@p...onet.pl> wrote:
    > Chyba łatwiej zapobiec np. zawarciu niezgodnej z prawem umowy niż
    po fa=
    > kcie
    > walczyć o jej anulowanie? Raczej nie każdą decyzję tego typu możn=
    > a później

    IMHO to tylko prosto wygląda teoretycznie a kończy nnajczęściej się i
    tak w sądzie, bo jedna strona uważała, że działa zgodnie z prawem a
    druga wręcz przeciwnie.

    --
    Marek

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1